Amerykańska Straż Przybrzeżna poinformowała o odnalezieniu szczątków łodzi podwodnej Titan. Zginęła cała, 5-osobowa załoga. O okolicznościach i potencjalnych przyczynach katastrofy w studiu Dzień Dobry TVN opowiadał instruktor nurkowania, twórca wystawy Hydropolis Mieczysław Bielawski. Wyjaśnił m.in., czym jest implozja.
Łódź Titan
Turystyczna łódź podwodna Titan prywatnej firmy OceanGate zeszła pod wodę w niedzielę ok. 8 rano lokalnego czasu. Załoga planowała podpłynąć jak najbliżej wraku Titanica. Po ok. dwóch godzinach utracono z nią łączność.
W czwartek Amerykańska Straż Przybrzeżna poinformowała o implozji łodzi oraz śmierci wszystkich członków załogi. – Chcę przekazać najgłębsze wyrazy współczucia rodzinom – mówił podczas konferencji prasowej dowódca 1. dystryktu amerykańskiej Straży Wybrzeża kontradmirał John Mauger.
Co to jest implozja?
Obecny w studiu Dzień Dobry TVN Mieczysław Bielawski odpowiedział na nurtujące obecnie wiele osób pytanie – co dokładnie kryje się za enigmatycznym określeniem implozja?
– To jest odwrotność eksplozji. Z samego łacińskiego słowa eksplozja, czyli coś, co wybucha na zewnątrz, implozja, to jest jak gdyby wybuch do wewnątrz. Dzieje się to na skutek ogromnego ciśnienia, które panuje w głębinach. Na tej głębokości, na której prawdopodobnie do tego doszło, panuje ciśnienie 400-500 razy większe niż na Ziemi. Czyli możecie sobie wyobrazić, jak schodzicie do basenu z maską i naciska wam coś na twarz, to jest może ciśnienie pół atmosfery. Tam było ciśnienie 400 atmosfer. Więc po prostu ścisk tej wody, który się pojawia przy osłabieniu konstrukcji, jest natychmiastowy i w zasadzie ci ludzie zostali tam zmiażdżeni w tej łódce – wyjaśniał Mieczysław Bielawski.
Czy musiało dojść do katastrofy?
– Można było tego uniknąć. I w ogóle, wydaje mi się, że, po konsultacjach też ze specjalistami z tej dziedziny, wczoraj akurat miałem rozmowę z kapitanem amerykańskiej Navy, który od lat był pierwszym człowiekiem, który zszedł na dno Rowu Marjańskiego. Powiedział mi, że ta firma była wielokrotnie ostrzegana, żeby nie używać tego batyskafu w transporcie ludzi. W ogóle, żeby go testować, że oni muszą otrzymać certyfikat. Ta firma tego nie zrobiła – podkreślił ekspert.