Byłam ostatnio w odwiedzinach u siostry. Muszę przyznać, że takiego barszczu, jakim mnie u niej poczęstowano, nigdy nie zapomnę.
Nie mogę powiedzieć, że moja siostra jest złą gospodynią domową. Jednak z jakiegoś powodu w jej domu przyjęto za normę, iż dorośli zjadają resztki po dzieciach, żeby nic się nie zmarnowało. Wiedziałam o tym, mimo to nie sądziłam, że przez to dojdzie pomiędzy nami do nieporozumienia.
Pewnej soboty umówiłyśmy się na spotkanie celem omówienia niektórych kwestii dotyczących remontu u babci. Często jeździliśmy do niej latem aby odpocząć, z tego też powodu dbaliśmy o jej domek.
Rano pobiegłam zrobić zakupy, nie zdążyłam nic ugotować, gdy zadzwoniła moja siostra i poprosiła mnie, żebym przyszła trochę wcześniej przed obiadem. Zaniosłam torby z zakupami do domu, po drodze skoczyłam kupić ciastka do herbaty i pół godziny później dzwoniłam do znajomych drzwi.
Siostra otworzyła, rzuciła w biegu: „rozbierz się!” i pobiegła do kuchni. Kiedy weszłam, postawiła przed mężem talerz z barszczem, wzięła ze stołu inny talerz, w którym widziałam resztki jedzenia, dolała do niego zupy z garnka i postawiła go przede mną.
– Jedz, to Sylwia nie dojadła, dolałam ci gorącej.
Poprosiłam siostrę o zmianę talerza, co bardzo ją zaskoczyło.
– Nie chcesz zjeść po dziecku? Jest całkowicie zdrowe!
– Wierzę ci i bardzo mnie cieszy, że Sylwia jest zdrowa. Nie mniej jednak wolę jeść z czystych naczyń.
Stopień napięcia wzrósł, siostra zacisnęła usta, wyjęła czysty talerz i nalała mi barszczu.
Szczerze mówiąc ledwo zjadłam swoją porcję. W kuchni wisiała cisza a rozmowa wcale się nie kleiła. Próbując jakoś rozładować atmosferę, siostra wyszła do przedpokoju po ciastka. Zostawiła kilka kawałków na obiad, a kilkanaście położyła na stole.
Wypiliśmy herbatę, rozmawiając monosylabami, a później postanowiłam wrócić do domu, odkładając dyskusję o remoncie domu babci na inny dzień.
Jakież było moje zdziwienie, gdy w swojej torbie zobaczyłam ciastka! Z pokoju chytrze zerkali na mnie siostrzeńcy. Siostra, widząc mój wyraz twarzy, powiedziała:
– Co to jest? Uskubałaś trochę?
Wręczyłam jej torbę z resztkami ciastek.
– Smacznego!
Od tej pory nie rozmawiamy z siostrą. W ciągu pół godziny od mojego wyjścia zadzwoniła do całej rodziny i powiedziała, że zepsułam całe spotkanie. Nawet moja mama powiedziała, że powinnam przynajmniej udawać, że nic nie widzę i że to ja się źle zachowałam.
Spytałam się więc wszystkich czy chcieli by jeść po kimś. Też mam dzieci ale każdy z nas ma swój talerz, swoje sztućce, swoje ręczniki i swoją pościel. Dlaczego miałam milczeć i udawać, że mi się to podoba? Czy ja czegoś nie rozumiem czy może się mylę?