Gdyby ludzie nie byli tak obojętni i wezwali karetkę na czas, kobieta nadal by żyła.
Dziadek Stefan mieszkał wraz z żoną Marią w trzypokojowym mieszkaniu. Nie mieli dzieci. Od kilkudziesięciu lat wiedli szczęśliwe, wspólne życie. Nadal by tak żyli, gdyby nie jeden straszny dzień.
Tego dnia Maria wyszła do sklepu po chleb i już nie wróciła. Na ulicy poczuła się źle i upadła. Ludzie nie zwracali uwagi na starszą kobietę, pewnie myśleli, że to pijaczka.
Leżała długo, aż podszedł młody człowiek. Natychmiast wezwał karetkę. Samochód przyjechał szybko, ale było już za późno, żeby uratować Marię. Gdyby ludzie nie byli tak obojętni i wezwali karetkę na czas, kobieta nadal by żyła. Dziadek Stefan dowiedział się o wszystkim później. Łzy naszły mu do oczu. Nie pamiętał niczego co działo się po śmierci żony.
Młodym człowiekiem, który wezwał karetkę był Andrzej. Kiedy mężczyźni się poznali, często odwiedzał dziadka Stefana, który nie czuł się najlepiej.
Gdy Stefan dowiedział się, że Andrzej mieszka z żoną i dwiema córkami w wynajętym mieszkaniu, zaproponował, żeby przeprowadzili się do niego. Mieszkanie było wystarczająco duże, żeby wszystkich pomieścić. A dziadek nie będzie żył sam.
Początkowo Andrzej odmówił, jego rodzina była przeciwna. Ale kiedy dowiedział się, że dziadek nie ma nikogo, zgodził się przeprowadzić. „Naprawdę tak jest lepiej, razem mamy więcej zabawy. I wychodzi znacznie taniej niż gdy mieszkaliśmy w wynajętym mieszkaniu.” – mówi Andrzej. Chłopak sam opłaca rachunki, nie chce żeby dziadek się dokładał.
A Stefan ma się coraz lepiej. Teraz jego emerytury starcza nie tylko na leki, może trochę zaoszczędzić. Dziadek pomaga żonie Andrzeja. Gdy wszyscy wracają do domu czeka na nich ciepła kolacja.
Dziewczyny wracają wcześniej ze szkoły niż rodzice z pracy. Zjedzą obiad i siedzą w pokoju z dziadkiem. Opowiada im wiele ciekawych historii. Potem odrabiają razem lekcje. Z dziadkiem jest ciekawiej. Zawsze mówi coś ciekawego lub pomaga w obowiązkach.
Żyją tak już kilka lat. Ale od pewnego czasu żona Andrzeja zaczęła trochę narzekać na opiekę nad dziadkiem. „Jest już stary, może oddamy go do domu opieki? A jeśli nie będzie mógł się poruszać, kto się nim zaopiekuje?” – Tę rozmowę usłyszał Stefan. Zamknął się w swoim pokoju i nie wychodził stamtąd przez kilka dni. Andrzej czuł się winny. Był zły na żonę, że wymyśliła coś takiego. „Chyba zapomniała w czyim mieszkaniu mieszka, że ma czelność obrażać dziadka.”
Od tego czasu relacje między dziadkiem a Andrzejem i jego żoną pogorszyły się. Ale Stefan wciąż spędza czas z dziewczynami po szkole i przygotowuje dla nich posiłki. Wspólnie odrabiają lekcje. Jednak wieczorem nie wychodzi, żeby wspólnie usiąść do stołu. Zostaje w swoim pokoju. Andrzej już kilkakrotnie prosił o przebaczenie, ale dziadek i tak do nich nie wyszedł. Żona Andrzeja nie pomyślała o przeprosinach. Uważa, że jej decyzja jest słuszna. Chyba naprawdę już zapomniała, komu zawdzięcza mieszkanie w tym domu.