Aby syn zrozumiał swoją winę, matka przysłała mu cegły.
Bartek pojawił się na naszej uczelni, kiedy kończyłem trzeci rok studiów. Nie był przystojny, wyróżniał się nadwagą, miał rude włosy, piegi i był nieporadny. Plotka głosiła, że pochodził z zamożnej rodziny. Wywinął coś tam w stolicy i matka wysłała go do nas, na północ, żeby się doedukował.
Nie potrafię ocenić, czy był bezczelny lub niemiły – te cechy miały służyć za atak na matkę. Na studiach nie robił postępów. Jak to się mówi: „zawsze są kolejne terminy.” Nie można było nazwać go książkowym molem i nie widziałem w nim pragnienia wiedzy.
Każdy z uczniów robił wszystko, żeby zdobyć jak najlepsze oceny, potrzebne do uzyskania stypendium. Rodzice dawali dzieciom niewiele pieniędzy, byle wystarczało na jedzenie. Ale Bartek miał dużo pieniędzy i wydawał je wszędzie. Minęło trochę czasu i dotarły do nas plotki, że jego matka ma problemy w interesach przez złą sytuację w gospodarce.
Bartek nie myślał o tym i nie zaczął oszczędzać. Nadal niczego sobie nie odmawiał, ciągle prosząc matkę przez telefon o pieniądze, chociaż mówiła mu, aby trochę się opanował. Pewnego razu po raz kolejny otrzymał paczkę, za dostawę której nawet sam zapłacił – wydał wszystkie pieniądze, a część musiał pożyczyć. Czekał na prezent od matki, ale w środku była niespodzianka. Kiedy rozpakował pudełko, znalazł w nim kilka cegieł z dopiskiem:
„Możesz dalej cieszyć się życiem. Nie masz już mamy!”
Po tej historii stał się kimś innym. Matka nie odpowiadała na wiadomości, nie odbierała telefonu. Zdecydowanie postanowiła pozwolić synowi odejść. Czas, żeby dorósł. Cóż, jak mogłoby być inaczej?
Chodził zagubiony, smutny, jak zbity pies i postanowił znaleźć jakąś pracę na pół etatu. Ale on nic nie potrafił, było mu bardzo trudno. Nie był przyzwyczajony do pracy, bo zawsze wszystko dostawał na tacy.
Bartek rzucił studia, ponieważ musiał wybierać między nauką, a pracą. Na chwilę słuch o nim zaginął. Później spotkałem na ulicy mężczyznę ubranego jak biznesmen.
„Kuba, czy to ty?” – powiedział do mnie.
Odwróciłem się, nie mogąc zrozumieć, kim jest ten młody człowiek. Jak się okazało, był to Bartek.
Aby wyjść z długów, pracował długo i ciężko. Ale potem założył rodzinę. Wrócił na studia i ukończył je z wyróżnieniem. Przyznał, że to dzięki tym cegłom, wyszedł na ludzi.