„Chłopiec miał trudności z tym, aby wstać od stołu. Jego matka sama nie jadła za wiele, ale między rozmowami ze znajomymi napychała swojego tłuścioszka kotlecikami i nalewała coli do dużej szklanki”.
Dzisiaj przypadkiem natknęłem się na ciekawy komentarz kobiety, która na wakacjach nad morzem nie próbowała przekarmić swoich dzieci. Przez to zostaIi nazwani biedakami i to wszystko dlatego, że ona jak i jej cała rodzina są osobami bez nadwagi. W końcu jeszcze są takie osoby, które uważają, że jeżeli ktoś mało je albo nie poprosi o dokładkę, to po prostu go na to nie stać i w jego oczach jest już żebrakiem.
Inna kobieta napisała coś, z czym się mocno identyfikuję – miałem wręcz wrażenie, że pisała o mnie. “Obejrzałam swoje szkolne zdjęcia i na 30 dzieci tylko jedna dziewczynka była wtedy przy tuszy, a kiedy patrzę na klasę mojej córki to na 30 dzieci aż 20 ma dodatkowe kilogramy. Trójka z tych dzieci jest wręcz przekarmiona”.
Można wiele powiedzieć o współczesnym świecie, ale trzeba przyznać, że nasze życie poprawiło się i uprościło. Większość z nas ma do najbliższego supermarketu około pięciu minut, my zwykle przemieszczamy się za pomocą samochodów, a dzieci całe dnie spędzają przy komputerze. Mało się ruszamy, może chwilę poćwiczymy, ale nie każdy ma na to chęć. Kiedyś dużo z nas miało swoje ogródki warzywne i pola, sadziło ziemniaki, a potem je zbierało, przez co nasz wysiłek fizyczny był jednak większy. Mało też jemy właśnie owoców i warzyw, a najsmaczniejszym jedzeniem dla dzieci stał się fasfood, którym rodzice czasami rozpieszczają dzieci albo kupują im w nagrodę.
Moi drodzy, tyjemy coraz bardziej! Chociaż nie chcemy tego przyznać.
W siódmej klasie byłem najgrubszym dzieckiem na osiedlu i w mojej klasie, ponieważ mama prawie codziennie robiła naleśniki z czekoladą i piekła bułeczki, które bardzo kochałem. Mimo tego, że byłem grubawy to żadne zawody sportowej nie mogły odbyć się bez mojej obecności. Potrafiłem się podciągnąć 30 razy na drążku ciągiem i potrafiłem zrobić prawie wszystko, oprócz dwóch gimnastycznych figur. Po linie wspinałem się za pomocą samych rąk. To wszystko udało mi się osiągnąć w niecały rok!
Wcale nie jadłem wtedy mniej, oj nie! Ale kochałem sport i na szkolnym boisku oraz zbudowanym tam torze przeszkód spędzałem każdą wolną chwilę.
Obecnie mam 48 lat i nadal lubię jeść, jednak od 40 roku życia przestrzegam diety i wykonuję proste ćwiczenia. Gdybym tego nie robił, byłoby ze mną naprawdę źle! Mój starszy brat waży teraz ponad 120 kilogramów! Kiedy zacząłem chorować i czułem, że z moim organizmem jest naprawdę źle to zacząłem co rano ćwiczyć przez conajmniej godzinę. Chcę żyć! Ciśnienie wróciło do normy, zatłuszczenie ciała się zmniejszyło, a siła w rękach i nogach wróciła.
– Zuzia miała takiego zdrowego mężczyznę i co? Już go wśród nas nie ma – mówi wielu ludzi.
On wcale nie był zdrowy – miał nadwagę, która doprowadziła do rozwinięcia się u niego wielu chorób.
tak więc musimy zrozumieć, że nadmierne jedzenie nie jest dobre i nie możemy wpychać go w swoje pociechy. Pomyśl o jego zdrowiu i skieruj się na właściwą ścieżkę, zanim będzie za późno!