Ta historia wydarzyła się kilka lat temu. Była wczesna wiosna, początek marca. Szedłem zmęczony po pracy, właśnie otrzymałem długo wyczekiwaną pensję. Szłam i myślałam w głowie, na co ją wydać: media, zakupy spożywcze, wszystko jak wszyscy.
Postanowiła pójść do supermarketu i zafundować sobie coś słodkiego do kawy. Przy wejściu do supermarketu stała kobieta ze smutnym wyrazem twarzy. Sprzedawała wełniane skarpety: “Ręcznie robione, z wełny, bardzo ciepłe! Weź je, nie pożałujesz!” – powiedziała starsza kobieta. Zrobiło mi się jej żal. Stała sama, na zimnym wietrze, w mżawce. Podszedłem bliżej, aby obejrzeć jej towar.
Rozmiar 45, ewidentnie ręcznie robione, raczej szorstkie, ale naturalne. Kolor również dla amatora, ale i tak zdecydowałem się go kupić. Chociaż był to rozmiar 45, powinienem powiedzieć, że w tamtym czasie nie byłem nawet żonaty, nie byłem nawet w związku.
Logicznie rzecz biorąc, po prostu wyrzuciłem pieniądze i zostałem bez słodyczy do kawy. Wróciłem do domu i natychmiast ukryłem to “nieporozumienie”. Wypiłem kawę, czułem się trochę sprytny, że nie mam słodyczy, ale wciąż byłem dumny, że zrobiłem dobry uczynek.
Miesiąc później spotkałam się z moim partnerem. Andriy to wysoki, odnoszący sukcesy, przystojny mężczyzna ze stopą w rozmiarze 45. Pewnego dnia mój Andriej poważnie zachorował. Natychmiast przypomniałam sobie o tych skarpetkach.
I prawda jest taka, że naprawdę pomogły. Teraz, gdy tylko jest przeziębiony, mój mąż natychmiast je zakłada. A ja myślę o tej starszej pani; mam nadzieję, że ma się dobrze. Zgadza się, kobieta poprosiła mnie, żebym kupiła jakieś głupie wełniane skarpety dla jej męża: kupiłam je, mimo że nie miał kto ich nosić. Sześć miesięcy później przydały się.