Kiedy wyszłam za mąż, moi rodzice nie mieli pieniędzy, by kupić mi suknię ślubną. Zawsze żyli na dnie, a ja nie miałam wtedy pracy.
Jeśli chodzi o rodziców mojego męża, to pracował tylko mój przyszły teść. Ciągle jeździł do pracy, ale przysyłał do domu sporo pieniędzy, więc jego żona mogła zająć się domem i gospodarstwem.
Teściowa zawsze mówiła synowi, że pochodzę z biednej rodziny. Z kolei teść nie przejmował się sytuacją finansową moich rodziców. Co więcej, przed ślubem podarował mi sporą sumę pieniędzy, ale poprosił o zachowanie tego faktu w tajemnicy.
Teść zapłacił za całą ceremonię, a po ślubie pomógł mi i mojemu mężowi zbudować własny dom. Kiedy mieliśmy dzieci, mój teść nie dbał o nie, mówiąc, że wnuki są najważniejszą rzeczą, jaką może mieć starszy człowiek.
Przez 25 lat życia rodzinnego nie pamiętam ani jednego epizodu, który nie podobałby mi się w mojej relacji z teściem.
Trzy lata temu zmarła moja teściowa. Mój teść został sam. Przez długi czas jakoś radził sobie ze wszystkim sam. Nawet kiedy przychodziliśmy go odwiedzić, mówił, że nie potrzebuje pomocy – wszystko z nim w porządku. Ale teraz jest chory.
Zaproponowaliśmy mu, aby zamieszkał z nami, ale odmówił. Jedynym wyjściem było poproszenie naszej sąsiadki Stefanii, aby została jego opiekunką za opłatą. Pewnego dnia teść zaprosił mnie i męża do siebie.
Podczas rozmowy wyznał, że chciałby oświadczyć się Stefie. Faktem było, że i tak cały dzień była w domu, była z nim od dawna i stała się dla niego prawie jak żona. Ale wtedy miałem poważne wątpliwości.
Ponieważ doskonale zdawałem sobie sprawę z sytuacji finansowej Stefy i jej dzieci, zastanawiałem się, czy ta kobieta nie postanowiła wykorzystać dobroci mojego teścia i przejąć cały jego majątek. Teraz nawet nie wiem, co powinienem zrobić.
