Po prostu nie wiem, jak można spokojnie na to zareagować. Nie mogę zrozumieć, jak można być całkowicie obojętnym wobec swoich własnych wnuków? Teściowa twierdzi jednak, że nasze dzieci są naszym osobistym zmartwieniami, a ona dobrze poradziła sobie ze swoimi obowiązkami.
Teściowa przeszła na wcześniejszą emeryturę. Jej najmłodsza córka urodziła bliźniaki i teściowa pomagała w opiece nad nimi do trzeciego roku życia, a kiedy dziewczynki poszły do przedszkola, to natychmiast znalazła dorywczą pracę.
Jaką? Pracuje jako niania i przez cały dzień opiekuje się dziećmi.
W domu zdarza się jej być tylko w weekendy i wtedy zwykle poświęca czas na sprzątanie i spotkania z przyjaciółmi. Otrzymuje bardzo przyzwoitą pensję ale absolutnie nie ma czasu na kspotykanie się z wnukami.
Nie raz prosiliśmy teściową, aby pomogła nam przy dzieciach. Musiałam chodzić do pracy, a synowie często chorowali i nie mogli wtedy chodzić do przedszkola. Moja mama mieszka daleko, więc nadzieja była tylko w mamie męża. Niestety, odmówiła nam i poradziła, abyśmy zatrudnili opiekunkę do dziecka i nie zawracali jej głowy.
Gdyby moi rodzice mieszkali w pobliżu, chętnie by mi pomogli. Mama obiecała przyjechać na wakacje, ale te dwa tygodnie, w trakcie których będzie niewiele mi dadzą. Podczas gdy teściowa z obcymi dziećmi jeździ nad morzach i odwiedza różne kraje europejskie, ja nie mogę spokojnie pracować, żeby mieć za co gdziekolwiek wyjechać z własnymi dziećmi na wakacje. Rozumiem, że złapała Pana Boga za nogi, ale nie powinna być taką egoistką.
Czy pieniądze są dla niej ważniejsze od wnuków? Co Wy na to?