Przyniosłam synowi mleko do domu, a jego przyszła żona wylała je do toalety

Mamy dwóch synów, obaj są już dorośli. Najstarszy jest żonaty od pięciu lat, wraz z żoną mają dwoje dzieci i mieszkają niedaleko naszego domu.

Uwielbiamy żonę naszego najstarszego syna, jest wspaniałą osobą. Od razu zgodziła się, że wszystkie sprawy należy rozwiązywać pokojowo, dyskutować i szukać kompromisu. To dzięki tej zasadzie w naszej rodzinie zawsze panuje spokój i cisza.

Niedawno nasz młodszy syn, Andrzej, również zdecydował, że nadszedł czas, aby się ożenić. Natychmiast przekazał nam dobrą nowinę. Od dłuższego czasu ma dziewczynę, razem studiują na uniwersytecie w Warszawie. Wkrótce kończą naukę, więc postanowili się pobrać. Mój syn kazał nam się przygotować do tego wydarzenia.

Byliśmy podekscytowani, powiedzieliśmy, że chcemy poznać jego przyszłą żonę. Poprosiliśmy go, aby przyjechali razem na weekend.

Andrzej powiedział, że teraz nie mogą nas odwiedzić, bo Agnieszka nie zdała jeszcze wszystkich egzaminów. Kiedy sesja się skończy, będą mogli przyjechać. Okazało się, że mieszkają razem od kilku miesięcy. Andrzej znalazł pracę na pół etatu i wynajął pokój w mieszkaniu pewnej starszej pani.

Nie chciałam czekać do końca egzaminów, chciałam od razu poznać moją przyszłą synową, postanowiłam sama wybrać się do stolicy. Przygotowałam kilka podarków: świeże mleko, śmietanę, kurczaka i twaróg, a także smaczne młode ziemniaki. Zapakowałam wszystko w torbę i wyruszyłam do syna.

Na progu spotkała mnie kobieta, bardzo stara i drobna, ale bardzo przyjazna. Powiedziała, że została poinformowana o moim przyjeździe, ale mojego syna i jego dziewczyny nie było w tej chwili w domu.
Poprosiłam o pozwolenie na włożenie prezentów do lodówki, bo bałam się, że się zepsują, a poza tym pomyślałam, że powinnam zrobić rosół i ziemniaki. Kiedy dzieci wrócą, będzie na nich czekał gorący, smaczny obiad. Czy to nie byłoby miłe?

Chciałam też poczęstować starszą panią czymś smacznym, bo emerytury są dziś takie małe. Na półce w lodówce, która należała do niej, było tylko kilka jajek i jogurt. Nic więcej.

Ale nie tylko półka kobiety świeciła pustkami – tam, gdzie miały leżeć artykuły spożywcze mojego syna i jego dziewczyny, nie było też zbyt wiele rzeczy. Założyłam, że niedawno wszystko dojedli i nie mieli czasu kupić ani ugotować niczego nowego. Byłam pewna, że ucieszy ich moja niespodzianka.

Starszej pani bardzo smakowała zupa i ziemniaki, które zjadła z przyjemnością. Powiedziała, że obiad był niesamowicie pyszny.

Kiedy dzieci przyjechały, dziewczyna od razu zaczęła się zastanawiać, co to za przykry zapach unosi się w domu. Zapytała wprost, a mój syn powiedział, że to pachnie jak zupa, że to wcale nie jest smród.
Wyszłam do nich, uściskałam moje dziecko i poznałem jego dziewczynę, która zapytała jeszcze raz, co tak śmierdzi i pospiesznie poszła do kuchni.

Słysząc moją odpowiedź, że jest to domowe jedzenie i niespodzianka, wzięła garnek i po prostu wylała zupę do toalety. I nie tylko zupę, ale i mleko!

Zostawiła twaróg, jajka i ziemniaki. Oboje stwierdzili, że nie jedzą mięsa, bo są wegetarianami. A dziewczyna dodała, że nie znosi mleka, na sam jego zapach robi jej się niedobrze.

Ale mój syn zawsze uwielbiał rosół i zawsze z przyjemnością pił mleko. Czy mógł zostać wegetarianinem? Nie do pomyślenia!

Dziewczyna poszła do swojego pokoju i nie wyszła dopóki sobie nie poszłam. Rozmawiałam z synem sama.
Kiedy odprowadził mnie na dworzec, poinformowałam go, że to tylko jego sprawa i jego wybór – jako matka zaakceptuję każdą jego decyzję. Jeśli chce się ożenić z taką kobietą, to niech się żeni. Osobiście uważam jednak, że powinien to przemyśleć.

Mój syn póki co nie odezwał się do mnie i cierpliwie czekamy na jego decyzję.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *