Śpieszyłam się do domu, żeby podzielić się z rodzicami radosną nowiną, że dostałam się na uniwersytet w Warszawie. Wchodząc do domu, usłyszałam przykrą wiadomość: moja starsza siostra została sama z dzieckiem, mąż od niej odszedł. Tak więc rodzice nie będą mogli przeznaczyć środków na moją przeprowadzkę do stolicy. Opieka nad małym dzieckiem wiąże się ze sporymi wydatkami, a moja siostra nie może jeszcze iść do pracy.

Już od ósmej klasy marzyłam o tym, żeby wyjechać z rodzinnego prowincjonalnego miasteczka i przenieść się do stolicy. Dorastałam w biednej rodzinie i wiedziałam, że nie mam co liczyć na prywatną uczelnię. Uczyłam się więc bardzo pilnie, żeby dostać się na Uniwersytet Warszawski na dzienne studia. I mi się udało! Zostałam przyjęta.

Śpieszyłam się do domu, żeby podzielić się z rodzicami radosną nowiną, że dostałam się na uniwersytet w Warszawie. Wchodząc do domu, usłyszałam przykrą wiadomość: moja starsza siostra została sama z dzieckiem, mąż od niej odszedł. Tak więc rodzice nie będą mogli przeznaczyć środków na moją przeprowadzkę do stolicy. Opieka nad małym dzieckiem wiąże się ze sporymi wydatkami, a moja siostra nie może jeszcze iść do pracy.

Studiowanie w stolicy, nawet jeżeli to są studia dzienne i mieszka się w akademiku, i tak wiąże się z kosztami. Mogłam poszukać pracy w Warszawie, ale nie miałam pieniędzy nawet na bilet, nie mówiąc już o noclegu, nie miałam też od kogo pożyczyć. Odłożyłam więc swoje marzenie i postanowiłam zostać w moim rodzinnym mieście. Wspólne mieszkanie w dwóch pokojach z rodzicami, siostrą i siostrzenicą było dość trudne. Na nic nie wystarczało pieniędzy. Były mąż siostry nie płacił alimentów.

Żeby jakoś pomóc rodzinie, poszłam do pracy jako kasjerka, w domu tylko nocowałam. W pracy poznałam dziewczynę, która wyjeżdżała na zarobek za granicę. Agata zaproponowała, żebym pojechała razem z nią. Całą pensję wydałam na załatwienie formalności. Rodzicom nie spodobała się moja decyzja.

„Zuzi trzeba kupić kurtkę na zimę, myśleliśmy, że pomożesz,” – mówił ojciec.

Przekonywałam rodziców, że jeżeli wyjadę, to będę mogła więcej im finansowo pomagać. Ale ani mama, ani tata, ani siostra nie wierzyli, że w ogóle tam cokolwiek zarobię.

„Lepiej byś tutaj pracowała. Wydałaś całą pensję nie wiadomo na co, może to jakieś oszustwo,” – powiedziała siostra.

Na szczęście się mylili, dostałam całkiem niezłą pracę w Niemczech. Mniej więcej przez rok wysyłałam większą część mojej pensji, żeby pomóc siostrze i siostrzenicy. Ale później stwierdziłam, że powinnam też zadbać o siebie.

Kiedy wróciłam do domu na urlop, moja rodzina była bardzo szczęśliwa. Przywiozłam masę prezentów. Podczas kolacji mama zapytała:

„Dorotka, a ile ty tam zarabiasz? Zuzia niedługo pójdzie do szkoły, a ostatnio jakoś mało nam pomagasz. Dobrze sobie radzisz w pracy?”

Nie byłam zbytnio zaskoczona tym pytaniem, ale zrobiło się trochę nieprzyjemnie.

„Odkładam pieniądze, chcę znowu spróbować pójść na studia w Warszawie. Przyjechałam, żeby załatwić wszystkie formalności na uczelni,” – odpowiedziałem.

Przy stole zapadła cisza. Znowu nikt mnie nie wspierał. Ale nie spodziewałam się tego. Moi rodzice martwili się o los mojej siostry, a ona nawet nie poszła do pracy, chociaż jej córka jest już duża, ma 6 lat. Czy naprawdę muszę spędzić całe życie pomagając rodzinie, której nie zależy na mojej przyszłości?

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *