Mamy jedną córkę, na którą czekaliśmy z mężem dziesięć lat. Dlatego, kiedy urodziła się Małgosia, postanowiliśmy z mężem, że zrobimy dla niej wszystko, o co tylko poprosi. Umówiliśmy się, że niczego nie będziemy jej zabraniać, bo to prawdziwy dar z nieba. Małgosia zawsze miała najlepsze ubrania i zabawki. Kiedy dorosła, nigdy nie oszczędzaliśmy na gadżetach i kosmetykach. Dwa razy w roku staraliśmy się zabierać córkę na wakacje. Chociaż mój mąż i ja nie jesteśmy bogaci, nigdy niczego Małgosi nie odmawialiśmy.
Kiedy nasza córka skończyła dwadzieścia lat, odłożyliśmy z mężem trochę pieniędzy i kupiliśmy jej samochód. Musieliśmy jeszcze pożyczyć sporą kwotę od krewnych, ale na naszym dziecku nigdy nie oszczędzaliśmy. Mąż znalazł dodatkową pracę, żeby odkładać pieniądze na mieszkanie dla Małgosi. Nie wiedzieliśmy, jak potoczą się dalsze losy naszej córki, więc zdecydowaliśmy, że lepiej, żeby była zabezpieczona i miała własny dach nad głową. Myśleliśmy, że jak nas już nie będzie, to nasze mieszkanie wynajmie i będzie miała dodatkowy dochód.
Całkowicie sfinansowaliśmy edukację naszej córki na jednej z najlepszych uczelni w kraju, bo marzyła, żeby zostać projektantką. Co prawda, zawaliła trochę studia, bo opuszczała zajęcia i nie chciała się uczyć. Później trzeba było płacić jeszcze za egzaminy poprawkowe. W końcu jakoś zdobyła swój wymarzony dyplom. Ale po ukończeniu studiów zdecydowała, że nie podoba jej się jednak praca projektantki. Małgosia w zasadzie w ogóle nie chciała pracować, więc nadal żyła na nasz koszt. Nie wtrącaliśmy się, bo było nam żal naszej córki – jeszcze zdąży się w życiu napracować.
Niedawno Małgosia przyszła do nas z nowiną. Jak się okazało, ma chłopaka. Ale kiedy mój mąż i ja go zobaczyliśmy, zamurowało nas!
Borys był nie tylko starszy od niej o dziesięć czy piętnaście lat, ale też wyglądał dość specyficznie: połowę głowy miał ogoloną, a połowę nie, tatuaże pokrywały większą część jego ciała, a kolczyki brzęczały głośniej niż kościelne dzwony. Na jego widok spojrzeliśmy z mężem po sobie, bo szczerze mówiąc byliśmy w szoku. Kiedy jeszcze usłyszeliśmy jego język, pełen wulgaryzmów, to się wręcz przestraszyliśmy. U nas w domu nigdy tak się nie mówiło, uczyliśmy naszą córkę tylko dobrych rzeczy. A teraz ten człowiek będzie przytulał nasze dziecko swoimi owłosionymi łapami, pokrytymi kiepskiej jakości tatuażami.
Ale nie mogliśmy powstrzymać Małgosi przed spotkaniami z nim. Nasza córka nie jest przyzwyczajona do tego, żeby jej czegoś zabraniać. Kiedy próbowaliśmy porozmawiać z Małgosią, że ten „chłopak” nie do końca do niej pasuje, delikatnie mówiąc, to córka nie chciała niczego nawet słuchać.
A potem ten Borys już często przychodził do naszego domu. Najpierw oglądali filmy i słuchali muzyki w pokoju córki, a potem zaczął u nas nocować. Kiedy próbowaliśmy zwrócić Małgosi uwagę, że to nie wypada, odpowiadała niegrzecznie, często w niecenzuralny sposób.
A niedawno chłopak naszej córki wprowadził się do nas na stałe. Oczywiście nie zamierza w żaden sposób nam pomagać i płacić, powiedzmy, za rachunki czy jedzenie. Borys po prostu wprowadził się na gotowe. Ma jeszcze czelność mówić mi, co mam ugotować. Przy okazji – je za dwoje.
Przychodzą do niego znajomi, podobni do niego. Tatuaże zaczęły pojawiać się też na ciele Małgosi, a dziś wróciła do domu z zielonymi włosami.
Moja córka uparcie nie chce nas słuchać, a ja i mój mąż nie mamy innego wyjścia, jak tylko zbierać owoce naszego wychowania. Dopiero teraz rozumiemy, że gdybyśmy wcześniej wyznaczyli córce jakieś granice, to teraz nie mielibyśmy takich problemów.