Któregoś dnia przyszłam odebrać Kubę z przedszkola i nagle zobaczyłam małego chłopca z równoległej grupy, który nie mógł znaleźć swojej kurtki. Zawołałam nauczycielkę, żeby pomogła chłopcu.
– On nie ma kurtki, – westchnęła kobieta. – Przyszedł w samym swetrze.
– Jak to? – byłam zaskoczona. – Przecież jest jesień!
– Pewnie mama ma ważniejsze wydatki.
Od nauczycielki dowiedziałam się, że chłopiec ma na imię Antek, a jego mama ma problemy z alkoholem. Czasami nawet zapomina odebrać dziecko z przedszkola. Zdarzało się, że chłopca nauczycielki same musiały odprowadzać do domu.
Prawie się rozpłakałam, kiedy usłyszałam historię tego dziecka.
Następnego dnia odprowadziłam Kubę do przedszkola i poszłam do równoległej grupy, żeby przekazać coś dla Antosia. Kupiłam chłopcu kurtkę, bo naprawdę było już chłodno.
Ale, o dziwo, kurtka okazała się na niego za duża. Rzecz w tym, że przymierzyłam ją na mojego syna, bo chłopcy są w tym samym wieku. Ale Antek okazał się dużo szczuplejszy od mojego Kuby. Dotarło do mnie, że Antoś pewnie jest niedożywiony. Zrobiło mi się żal dziecka, więc później za każdym razem, kiedy przychodziłam po syna, zawsze przynosiłam coś smacznego dla Antka.
Kiedyś udało mi się poznać matkę tego chłopca. Była to kobieta znacznie młodsza ode mnie, ale wydawała się dużo starsza. Wyglądała niechlujnie. Kiedy weszła do szatni, poczułam ostry zapach alkoholu.
– Chodźmy, śpieszy mi się, – kobieta pociągnęła Antka za rękę.
– To boli, mamo, – prawie krzyknął chłopiec.
– Jak będziesz się tak wolno zbierał, to jeszcze dostaniesz, – pogroziła chłopcu pięścią.
Nie mogłam na to spokojnie patrzeć.
– Proszę nie szarpać dziecka! – zainterweniowałam.
Kobieta spojrzała na mnie nieprzytomnym wzrokiem.
– Jak jesteś taka święta, – wycedziła, – to może weźmiesz sobie tego smarkacza?
– A wezmę, – powiedziałam.
Kobieta oczywiście nie spodziewała się takiej odpowiedzi, ale kiedy wzięłam chłopca za rękę, nie zaprotestowała.
Tego dnia Antek nocował u nas. Dobrze dogadywali się z moim synem. A ja już następnego dnia rozpoczęłam procedurę pozbawienia matki Antosia praw rodzicielskich. Tylko, że ona nie miała nic przeciwko temu i w sumie dobrowolnie napisała, że zrzeka się dziecka. Kiedy zobaczyłam, w jakich warunkach ten chłopiec musiał żyć, dziękowałam Bogu, że dziecko w ogóle przeżyło.
Tak więc kilka miesięcy później w naszym życiu pojawił się drugi syn – Antoś. Oczywiście ludzie zastanawiali się, jak możemy mieć dwóch chłopców w tym samym wieku, którzy nie są do siebie absolutnie podobni. A my tylko tajemniczo się uśmiechaliśmy.
Mój mąż też od razu pokochał Antosia. Ani on, ani ja nigdy nie robiliśmy żadnej różnicy między naszymi synami. Nigdy nie okazywaliśmy, że z jednym nie łączą nas więzy krwi. Obu kochaliśmy jednakowo. A Kuba od razu zaczął uważać Antka za swojego brata.
Teraz moje dzieci są dorosłe. A ja, patrząc na synów, dziękuję Bogu za to, że zesłał mi ich obu, nawet jeżeli na różne sposoby.