Dobra trzeba uczyć od wczesnego dzieciństwa – tej mamie należą się owacje na stojąco

Ostatnio w supermarkecie byłam świadkiem jednej sytuacji. Była ona jednocześnie irytująca i wspaniała.

Przede mną do kasy stało dwóch klientów. Matka z chłopcem, który wyglądał na mniej więcej pięć lat i starsza kobieta.

Ta mama z dzieckiem zrobiła nieduże zakupy – kilka jabłek, słodycze, dwa jogurty i bochenek chleba. Wszystkie produkty zapakowała do trzech małych torebek. Dwie z nich dała chłopcu, a jedną niosła sama.

Stojąca za nimi kobieta myślała chyba, że ​​dziecko potrzyma zakupy tylko przez krótką chwilę, aż matka zapłaci i schowa resztę pieniędzy do portfela. Ale tak się nie stało. Poszli w stronę wyjścia.

Wtedy starsza kobieta zawołała na pół sklepu: „Co z niej za matka? Chyba macocha. Idzie z pustymi rękami, a dziecko niesie dwie torby. Taki maluch ”.

Poczułam się niezręcznie – nie lubię konfliktów. No i właściwe, dlaczego ktoś miałby wtrącać się w wychowanie cudzych dzieci?

Młoda mama cofnęła się i powiedziała: „Chcę wychować syna tak, żeby kiedyś pomógł pani zanieść jedzenie do domu, otworzył pani drzwi albo pomógł przy wysiadaniu z autobusu. Rozumiem, że to rzadkość w naszym społeczeństwie, ale dzieci trzeba uczyć dobra od najmłodszych lat. I to właśnie robię. I proszę się nie wtrącać. Do widzenia”.

W głębi serca na stojąco biłam jej brawo.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *