Dzieci już dawno dorosły i wyprowadziły się ode mnie i mojego męża, a my jesteśmy na emeryturze, w związku z czym nie mamy wielu zajęć. Próbowaliśmy uprawiać sport i biegać każdego ranka, ale później uznaliśmy, że aktywność fizyczna powinna przynosić jakiś pożytek. W tym momencie przypomniałam sobie, że rodzice zostawili mi dom na wsi. Czasami jeździliśmy tam z dziećmi na grilla albo żeby po prostu odpocząć od miasta.
I wtedy wpadliśmy na pomysł, żeby miejsce uporządkować i urządzić tam działkę. Mąż pomógł mi zbudować szklarnię, po czym posadziliśmy tam sadzonki. Jeździłam tam prawie codziennie, czasem mąż mnie podwoził, a czasem jechałam pociągiem. Całkowicie zaangażowałam się w działkę i w końcu miałam całkiem przyzwoity ogród, który przynosił dobre plony.
Ale sąsiedzi zaczęli mi zazdrościć. Miejscowych dręczyło to, że ja, osoba, która nigdy nie miała do czynienia z ziemią, byłam w stanie zebrać znacznie lepsze plony niż ci, którzy od dawna zajmują się ogrodnictwem. Ale co ja mam na to poradzić? Po prostu czytałam książki, oglądałam filmy w Internecie i poznałam wiele przydatnych wskazówek, które pomogły mi osiągnąć takie rezultaty.
Zaczęłam zauważać, że sąsiadki przestały się ze mną witać i prawie się do mnie nie odzywały. Od jednej z nich dowiedziałam się, że w wiosce otwarcie mnie nie lubią, a nawet za plecami obgadują.
Pewnego razu przyjechałam na wieś i wchodząc na podwórze, rozpłakałam się. Jak oni mogli?
Szklarnia była zniszczona, a wszystkie rośliny powyrywane albo podeptane. Widać było, że ktoś się ciężko nad tym pracował.
– Co, nie obrodziło? – usłyszałam głos sąsiadki. – Coś chyba nie wyszło, prawda?
Zaśmiała się głośno i poszła. A ja siedziałam i płakałam. Jak to możliwe? Starałam się nawiązać, jeżeli nie przyjacielskie, to przynajmniej poprawne stosunki z sąsiadami, byłam grzeczna i uprzejma dla wszystkich, a oni zrobili coś takiego! Co za podłość!
Tego wieczoru zamieściłam w Internecie ogłoszenie o sprzedaży domu. Kupiec znalazł się w ciągu tygodnia. Oczywiście sprzedałam działkę z ciężkim sercem, bo z tym miejsce wiąże się wiele wspomnień o moich rodzicach, ale na szczęście miesiąc później kupiłam wcale nie gorszy dom w innej wiosce.
Teraz czuję się naprawdę szczęśliwa! Robię to, co lubię, a do tego w towarzystwie przyjaciół. Na szczęście ludzie tutaj są sympatyczniejsi, a ja i mój mąż prawie natychmiast wszystkich poznaliśmy. I staramy się nie pamiętać o kłopotach w poprzednim miejscu.