Każdego dnia, kiedy wracam do domu, widzę, że rzeczy w mojej sypialni znajdują się w zupełnie innych miejscach. Oczywiście, mama już tutaj wprowadzała swoje porządki.

Oczywiście nie chcę się kłócić z mamą, ale coś czuję, że bez tego się nie obędzie. Chodzi o to, że mama jest na emeryturze, ma sporo wolnego czasu i po prostu nie wie, co z nim robić. Dopiero teraz rozumiem, jaki błąd popełniliśmy z mężem, kupując mieszkanie na tym samym osiedlu, na którym mieszka moja mama.

A teraz, jak się pewnie domyślacie, przychodzi do nas codziennie. W zasadzie mi to nie przeszkadza, ale mama rządzi się w kuchni i w reszcie mieszkania podczas mojej nieobecności. Potrafi wyrzucić moje zdrowe jedzenie i zamiast tego usmażyć dzieciom kotlety, chociaż doskonale wie, że nie jemy mięsa. Po niej wszystkie patelnie i garnki są tłuste, bo mama nie chce używać płynu do mycia naczyń, ponieważ uważa, że to „chemia” (chociaż u nas wszystkie detergenty są organiczne). Z drugiej strony, różne cukierki i ciastka, które przynosi do naszego domu, już według mojej mamy wcale nie są szkodliwe.

Mama, oczywiście bez mojej wiedzy, pierze ubrania, które są w koszu na pranie, bez sortowania: potrafi wyprać moją bieliznę razem z kurtkami i ścierkami z kuchni.

Każdego dnia, kiedy wracam do domu, widzę, że rzeczy w mojej sypialni znajdują się w zupełnie innych miejscach. Oczywiście, mama już tutaj wprowadzała swoje porządki. A dzisiaj, kiedy wróciłam do domu, zobaczyłam na podłodze zarysowania i od razu domyśliłam się, dlaczego. Mama postanowiła sama przeciągnąć sofę w inne miejsce i zniszczyła przy tym podłogę. Kiedy zapytałam, po co to przemeblowanie, odpowiedziała, że ​​„kanapa powinna być bliżej okna, żeby się wygodniej czytało”. I nie ma znaczenia, że ​​nikt z nas nigdy nie czyta na tej kanapie! Prawie się rozpłakałam, bo nasza podłoga była kompletnie zrujnowana.

„To nic takiego, położycie linoleum,” – powiedziała mama i poszła do domu, nie rozumiejąc, dlaczego jestem taka zdenerwowana.

Siedzę i zastanawiam się, czy powinnam powiedzieć mamie, że nie potrzebujemy jej pomocy? Jak wy byście postąpili na moim miejscu?

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *