Mój mąż zawsze chciał mieć syna, ale urodziła nam się Kalina. Teraz nasza córka ma czternaście lat, ale z łatwością poradzi sobie nawet w trudnej sytuacji, ponieważ uprawia boks i judo. Mój mąż chciał zapisać córkę na piłkę nożną, ale nie pozwoliłam na to, bo nie chcę, żeby moja córka zupełnie zmieniła się w chłopca.
Ciągłe siniaki, podarte dżinsy i bójki w szkole – to cała moja Kalina. Ale ostatnio wydarzyła się sytuacja, która całkowicie zmieniła mój stosunek do córki.
Krótko mówiąc, córka wraca do domu z dużym siniakiem pod okiem.
– Co to jest, Kalinko? – pytam.
Córka milczy.
– Biłaś się? – Prawie się rozpłakałam, kiedy przykładałam córce zimny okład na twarz.
– Mamo, to nie jest twoja sprawa. – Kalina przerwała mi i poszła do swojego pokoju.
Długo próbowałam porozmawiać z córką, ale ona nie chciała nic powiedzieć. Zdałam sobie sprawę, że niczego się od niej nie dowiem i dałam jej spokój.
Minęło kilka dni, prawie już zapomniałam o tej sytuacji. Siniak na twarzy Kaliny zaczął się goić i trochę się uspokoiłam.
I wtedy spotkałam na podwórku moją koleżankę.
– Jak się czuje twoja Alina? – spytała Marysia.
– Normalnie, – odpowiedziałam. – Czemu pytasz?
– Tak po prostu, – Marysia wyjęła z torebki dużą paczkę cukierków. – Chciałam iść i jej to zanieść, ale dobrze, że cię spotkałam – przekaż jej to ode mnie.
– A z jakiej to okazji? – nie rozumiałam.
– Jak to? Kalina nic ci nie powiedziała? – koleżanka spojrzała na mnie ze zdziwieniem. – Twoja Kalina uratowała naszego Pawełka.
A potem koleżanka opowiedziała mi, jak to kilka dni temu jej sześcioletni syn był sam na podwórku. Chłopiec miał ze sobą nowy smartfon. Wtedy podeszła do niego grupa starszych chłopaków i chcieli zabrać mu ten telefon.
Ale na szczęście Kalina, która właśnie skończyła trening, zauważyła to i zainterweniowała. Też trochę oberwała, ale ochroniła syna mojej koleżanki i jego telefon.
– Gdyby nie ona, – mówiła dalej Marysia, – to kto wie, jak ta historia mogłaby się skończyć. Twoja córka jest prawdziwą bohaterką.
Nie wyobrażacie sobie, jak bardzo się ucieszyłam, słysząc takie coś o mojej córce. Tego dnia wracając do domu stwierdziłam, że jedna paczka cukierków to za mało, więc poszłam do cukierni i kupiłam jeszcze ciasto.
– Jesteś tego warta, – powiedziałam, przytulając Kalinę. – I jeszcze jedno – jestem z ciebie dumna!