Pewnego razu, kiedy Jaś miał już pół roku, chcieliśmy się wybrać z żoną na wesele znajomych i poprosiliśmy mamę, żeby posiedziała kilka godzin z wnuczkiem, na co zareagowała zdecydowaną odmową

Kiedy się ożeniłem po raz pierwszy, moja mama od początku uznała, że ​​jest niezastąpioną asystentką i doradczynią mojej żony we wszystkich sprawach. Mówiła Ani, jak ma gotować rosół, sprzątać, a nawet jak się ubierać. A kiedy urodził się nasz syn Jaś, moja mama uznała, że ​​wychowanie go to jej obowiązek i nikt nie zrobi tego lepiej niż ona. Swoimi niekończącymi się radami mama tak bardzo irytowała moją żonę, że ta w pewnym momencie nie wytrzymała i powiedziała mamie o parę słów za dużo.

Oczywiście nie usprawiedliwiam Ani, ale można ją zrozumieć. Była młodą mamą, tuż po porodzie, niewyspana, dziecko płacze, a do tego teściowa ciągle brzęczy nad uchem: „Źle go kąpiesz ”, „Nie powinnaś karmić butelką”, „Ja tak nie robiłam”. Krótko mówiąc, stanąłem w obronie żony i poprosiłem mamę, żeby nie przeszkadzała Ani. Ale matka, zamiast przyznać się do winy, była tak urażona, że całkowicie przestała odzywać się do synowej. Pewnego razu, kiedy Jaś miał już pół roku, chcieliśmy się wybrać z żoną na wesele znajomych i poprosiliśmy mamę, żeby posiedziała kilka godzin z wnuczkiem, na co zareagowała zdecydowaną odmową: „Jeżeli synowa nie chciała słuchać moich rad, to niech teraz zadzwoni po nianię”.

Co było robić? Rzeczywiście wynajęliśmy nianię i ze spokojnym sumieniem pojechaliśmy na wesele. A moja matka, która myślała, że będziemy ją prosić, jeszcze bardziej rozgniewała się na synową i zaczęła rozsiewać jakieś plotki na jej temat. Starałem się jak mogłem, żeby to przerwać i powstrzymać mamę, ale ona nie zamierzała przestać. Później wszyscy moi bliscy, po wysłuchaniu „prawdziwych” opowieści mamy o mojej żonie, zaczęli krzywo na nią patrzeć.

To ją już całkowicie załamało i uznała, że więcej tego nie zniesie. No i kiedy dowiedziała się o kolejnej plotce mamy, Ania nie wytrzymała, spakowała swoje rzeczy i mnie zostawiła. Zabrała też syna. Próbowałem ją przekonać, żeby wróciła, ale nie udało się.

„Przecież dobrze wiesz, że twoja matka nie da mi spokojnie żyć”, powiedziała żona, płacząc. „Ja już nie mogę. Nie chcę, żeby dalej zatruwała nam życie”.

Zdałem sobie sprawę, że nie uda mi się odzyskać żony, więc postanowiłem żyć dalej. Widywałem się z synem i miałem dobre relacje z Anią. To ona zresztą przedstawiła mnie Iwonie, która później została moją drugą żoną.

Kiedy mama poznała Iwonę, udawała, że ​pokochała ją od pierwszego wejrzenia. Nazywała ją swoją córką i starała się na wszelkie sposoby utrzymywać z nią ciepłe relacje. Ale kiedy moja druga żona zaszła w ciążę, mama znowu wzięła sprawy w swoje ręce.

„Nie możesz tego jeść”, „Ubierz się cieplej, żeby dziecko było zdrowe”, „Posprzątaj dokładniej w domu, bo niedługo dziecko się urodzi, a tu pełno kurzu”.

Mama zaczęła przychodzić do nas codziennie, niezależnie od tego, czy spodziewaliśmy się jej, czy nie. Potrafiła przyjść późnym wieczorem i zostać na noc, albo stać od samego rana pod drzwiami. Nasze plany jej w ogóle nie interesowały.

Kiedyś moja żona, po tym, jak kolejny raz wysłuchała wykładu mojej mamy o tym, jak powinna się ubierać kobieta w ciąży, nie wytrzymała i powiedziała mamie, że sama potrafi wybrać sobie ubranie.

Jak można się było spodziewać, moja matka się obraziła i przestała się odzywać do Iwony. I tak jak ostatnim razem, mama znowu zaczęła rozsiewać plotki o mojej żonie.

Żona płacze i mówi, że ma zamiar złożyć pozew o rozwód.

Już nie wiem, co mam robić, żeby i tego małżeństwa moja mama nie zniszczyła. Co mi radzicie?

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *