Do śmiertelnego wypadku doszło na drodze krajowej nr 92 w Nowych Zdunach pod Łowiczem. Zginęły w nim trzy osoby: motocyklista, kobieta i dziecko. – Paliwo z baku prawdopodobnie zapaliło się, a pojazd stanął w płomieniach – przekazała prokuratura.
Nowe Zduny. Motocykl wjechał w samochód, 3 osoby zginęły
8 sierpnia na drodze krajowej nr 92 w miejscowości Nowe Zduny koło Łowicza doszło do tragicznego wypadku. Mężczyzna, który kierował motocyklem, wjechał prosto w samochód osobowy, w którym jechała kobieta z dzieckiem.
– Wstępne hipotezy zakładają, że 48-letni motocyklista jechał na wprost od strony Łowicza, najprawdopodobniej z dużą prędkością. Kobieta, kierująca samochodem podejmowała manewr skrętu w lewo i to wówczas doszło zderzenia – poinformował Krzysztof Kopania z Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
– Na miejscu zdarzenia przeprowadzone zostały oględziny, był obecny prokurator, biegli, eksperci i funkcjonariusze policji. Na tym etapie możemy stwierdzić, że do wypadku doszło na skutek uderzenia przez motocyklistę w prawy bok samochodu. Możemy założyć wstępnie, że motocyklista jechał z bardzo dużą prędkością, o czym świadczy skala uszkodzeń jednośladu. Rozpadł się na kawałki – dodał.
Spłonęła kobieta i dziecko, którzy byli w samochodzie
Mężczyzna, który kierował motocyklem, zginął na miejscu. Wypadku nie przeżyli także kobieta i dziecko.
– Ta najbardziej prawdopodobna hipoteza zakłada, że bak motocykla w wyniku zdarzenia urwał się i leżał tuż obok samochodu. Paliwo z baku prawdopodobnie zapaliło się, a pojazd stanął w płomieniach. Spłonęła kobieta i dziecko, którzy byli w samochodzie – przekazał rzecznik łódzkiej prokuratury.
Śledczy ustalają tożsamość ofiar – Mamy wstępne ustalenia, kim były ofiary z samochodu, ale na razie nie chcemy o tym informować opinii publicznej – wyjaśnił .
Na miejscu zdarzenia pracował biegły do spraw rekonstrukcji wypadków. – To pozwoli nam w sposób najbardziej precyzyjny ustalić przebieg zdarzenia, a także określić, z jaką prędkością mógł poruszać się motocyklista i jak doszło do samego zderzenia – dodał Krzysztof Kopania