Sama wychowałam dzieci, mój mąż odszedł ode mnie, mówiąc, że nie chce widzieć ani mnie, ani dzieci. Trudno mi było wychowywać dwójkę, dziewczynkę i chłopca. Dobrze, że chociaż córka miała już 15 lat i mogła mi pomóc w pracach domowych, podczas gdy ja pracowałam na kilku etatach, abyśmy mieli pieniądze na ubrania i jedzenie.
Nie żyliśmy w ubóstwie, ale też nie w dobrobycie. Basia i Olaf studiowali. Następnie zaczęli budować swoje kariery i znaleźli godnych partnerów. Kiedy nadszedł czas, aby zamieszkali sami, zdałam sobie sprawę, że trzeba pomóc im z mieszkaniami. Postanowiłam sprzedać swój dom, aby pomóc dzieciom kupić sobie mieszkania.
Od jakiegoś czasu odkładali pieniądze z pensji, a te ze sprzedaży domu podzieliłabym między nimi. Nagle jednak otrzymałam spadek od ciotki. Było to wystarczająco dużo pieniędzy na jedno przestronne mieszkanie. Dałam mojej córce kwotę ze sprzedanego domu, a mojemu synowi pieniądze ze spadku. Byli bardzo szczęśliwi. Oznaczało to, że te pieniądze, które odłożyli, mogli wykorzystać na zakup czegoś innego. Na przykład Basia postanowiła kupić samochód.
Wszyscy zgodziliśmy się, że będę mieszkała z Basią. Miała trzypokojowe mieszkanie na pierwszym piętrze, więc nie będę musiała wysoko wchodzić po schodach. To bardzo ułatwiło mi życie. Nie umiałam jednak dogadać się z zięciem. Ciągle ingerował w moje sprawy i ustalał nowe zasady. Często się kłóciliśmy. To bardzo zasmuciło moją córkę, nawet ich dzieci ciągle widziały kłótnie.
Zdecydowałam, że muszę być mądrzejsza, więc poprosiłam o mieszkanie z moim synem. Od razu się zgodził. Serdecznie mnie przyjął. Zamieszkałam w ładnym pokoju. Mieszkanie było na czwartym piętrze, ale przynajmniej była tam winda. Trudno było mi nawiązać dobre relacje z synową.
Nie podobało jej się to, co gotuję w kuchni, traktując jej dzieci pasztecikami i różnymi słodyczami. Ściśle monitorowała odżywianie dzieci, uważając, że powinny jeść tylko zdrową żywność. Dlaczego moje placki nie są zdrowe?
Kiedyś usłyszałam kłótnię Olafa i jego żony. Krzyczała, że nie chce już mnie tolerować w swoim domu. Skarżyła się, że ciągle wsadzam nos w nie swoje sprawy, a ona chce sama sprzątać w domu. Następnego dnia powiedziałam mojemu synowi, że słyszałam ich rozmowę. Czuł się tak nieswojo, że wiele razy mnie przepraszał.
Wiem, że to nie jego wina. Nie chciałam sprawić im problemów. Dlatego byłam zmuszona ponownie przenieść się do Basi. Tam postanowiłam mniej wędrować po mieszkaniu, gdy zięć jest w domu. W ten sposób było mniej konfliktów w domu i było dobrze.
Smutne jednak jest to, że moje dzieci nie mogą przyjąć mnie do siebie z radością, tylko dlatego, że moja obecność może pogorszyć ich związek małżeński!