Całe życie pomagałam moim bratankom, bo liczyłam na to, że będą dla mnie wsparciem na starość. Sami tak mówili, więc całe serce włożyłam w te dzieci, własnych nie miałam.
Oboje z bratem pochodzimy ze wsi. Mieszkaliśmy tam przez długi czas, ale potem postanowiliśmy wyjechać na studia. Bratu się poszczęściło, bo ożenił się z dziewczyną, która miała mieszkanie po babci. Mają dwoje dzieci. Wojtek jest o 2 lata starszy od Sylwii.
Mnie się aż tak nie udało. Zostałam sama, musiałam dużo pracować. Rezultat przerósł wszelkie moje oczekiwania, zostałam szefową doskonale prosperującej firmy. W krótkim czasie kupiłam nawet własne mieszkanie i samochód. Miałam świetne relacje z bratem i bratową, zwłaszcza po tym, jak moja sytuacja finansowa tak bardzo się poprawiła. Nie przykładałam jednak do tego większego znaczenia.
Myślałam, że wcale tak nie jest, że moja rodzina jest naprawdę bezinteresowna. Nigdy niczego się ode mnie nie domagali.
Zresztą, sama z siebie byłam bardzo hojna. Ciągle kupowałam coś i dla dorosłych, i dla dzieci. Szczególnie lubiłam sprawiać przyjemność dzieciom mojego brata. Oczywiście Mikołaj i Ula słusznie uważali, że cały mój majątek zostawię ich dzieciom, więc nauczyli je mnie kochać i szanować. A ja wierzyłam, że to jest szczere.
Minęło trochę czasu. Miałam już 42 lata. Poznałam mężczyznę w tym samym wieku. Był wdowcem i miał 12-letnią córkę Magdę. Dziewczynka i ja od razu zbliżyłyśmy się do siebie, stałyśmy się dla siebie jak matka i córka.
Jacek też mi się bardzo podobał. Był taki szczery, miły, opiekuńczy. Czułam się przy nim bezpieczna, jak pod matczynymi skrzydłami. Minęło trochę czasu. Jacek oświadczył mi się i zaproponował, żebym się do niego wprowadziła. Niewiele wiedział o moim majątku.
Wyjaśniłam mu, że nie wynajmuję mieszkania, jest moje własne i o wiele większe niż jego, więc lepiej, żeby to on i jego córka zamieszkali ze mną. W końcu, co to za różnica, gdzie? Ważne, że staliśmy się prawdziwą rodziną.
Ale jedynymi osobami, które nie bardzo lubiły Jacka, byli mój brat i bratowa. Magda naprawdę bardzo mnie polubiła, to wspaniała dziewczynka, bardzo dobrze się uczy. We wszystkim mi pomagała, szanowała mnie i lubiła. Ale bratankowie zaczęli się jej uważnie przyglądać. Rodzice musieli coś im powiedzieć.
Mikołaj i Ula mogli bez trudu nastawić swoje dzieci tak, żeby nas nienawidziły. Nie zdziwiłabym się, gdyby tak było. Uważali Magdę za swojego głównego wroga i tak się wobec niej zachowywali. A kiedy dowiedzieli się, że swój majątek zapiszę w spadku pasierbicy, bardzo się zezłościli.
W ogóle przestali się do mnie odzywać. Właściwie to cieszę się, że zobaczyłam prawdziwe oblicze mojej rodziny.