Ojciec do tej pory jest obrażony na moją mamę, że dwanaście lat temu od niego odeszła. Nie, ja nikogo nie usprawiedliwiam ani nie obwiniam, ponieważ oboje są moimi rodzicami i im obojgu współczuję. Ojcu, ponieważ został porzucony w najtrudniejszym momencie swojego życia, kiedy stracił pracę i z żalu nie mógł wymyślić nic lepszego niż zacząć pić. A mamy mi żal, bo za długo znosiła mojego ojca, który do niczego w życiu nie dążył i wszystkie swoje problemy topił w alkoholu.
Kiedy się rozstali, miałem szesnaście lat. Byłem prawie dorosły i postanowiłem, że, aby nie urazić żadnego z rodziców, zamieszkam z babcią – matką mojego ojca. Rodzice nie mieli nic przeciwko temu. Przenieśli się do oddzielnych wynajmowanych mieszkań, ich wspólne przepisali na mnie i wynajęli, a pieniądze z wynajmu dostawaliśmy ja i moja babcia.
W wieku osiemnastu lat przeprowadziłem się do własnego mieszkania. Czasami odwiedzałem ojca. Przestał pić, znalazł dobrą pracę i stał się zupełnie inną osobą. Zdecydował się nie żenić po raz drugi, bo, jak sam powiedział, przez całe życie kochał tylko jedną kobietę – moją matkę. A moja mama wręcz przeciwnie, sześć miesięcy po rozwodzie z ojcem poślubiła Michała. Od razu się z nim polubiłem, to dobry człowiek. Nie miałem do niego pretensji, bo nie miał nic wspólnego z rozwodem moich rodziców. To nie była zdrada ze strony mamy. Po rozwodzie postanowiła wyjść za mąż po raz drugi – i miała do tego pełne prawo. Oczywiście chciałbym, żeby moi rodzice znowu byli razem, ale mama powiedziała mi, że jej i tacie ciężko się razem żyło i że między nimi wszystko skończone. Kocha Michała, a on kocha ją. Mają córkę – moją siostrę Maję, która ma teraz osiem lat. Bardzo ją kocham i kiedy jestem w domu mojej mamy, czuję się jak w prawdziwym rodzinnym gronie. Ale kiedy odwiedzam ojca, żal mi go, bo nigdy nie był w stanie zapomnieć o mamie i nadal ją kocha.
Niedawno postanowiłem się ożenić. Ojciec, jak się o tym dowiedział, to z radości powiedział, że da mi samochód. Oczywiście, sam zamierzałem kupić sobie auto, ale nie aż takie wypasione, jak to, które chciał mi podarować tata.
– Ale mam jeden warunek, – powiedział ojciec.
– Jaki? – spojrzałem na niego, nie rozumiejąc, o co chodzi.
– Nie chcę widzieć na twoim ślubie tego mamy… no, chyba rozumiesz.
– Mamy… Michała? – dopytałem.
– Tak, jego.
Byłem zszokowany.
– Ale tato, Michał jest mężem mamy. Są razem od wielu lat i mają dziecko.
– Nie chcę go widzieć. Odebrał mi ją…
– Kogo, tato? – nie zrozumiałem.
– Jak to – kogo? Twoją mamę.
– Ale oni się pobrali, a nawet poznali się już po waszym rozwodzie! Mama sama odeszła. Dobrze o tym wiesz, tato!
Tata spojrzał na mnie oczami pełnymi bólu.
– Ale gdyby się nie pobrali, miałabym szansę pogodzić się z twoją matką i mielibyśmy taką rodzinę jak dawniej.
– No, ale zrozum, że nie mogę mamy zaprosić samej, – próbowałem to wytłumaczyć ojcu.
– Ale ja też nie mogę, – tata prawie się rozpłakał. – Nie będę mógł patrzeć, jak przyjdą ci razem składać życzenia jako rodzina. To mnie bardzo zrani, synu. Sam wiesz, jak trudno jest mi przeżyć to rozstanie. Zrozum mnie, jak mężczyzna mężczyznę.
– Tato, chciałbym, ale ty też mnie zrozum. Kocham mamę tak samo, jak ciebie. Jej też będzie przykro, jeżeli powiem jej, że nie chcę widzieć jej męża i ojca mojej siostry na moim ślubie. Ona też się obrazi.
Ojciec spojrzał na mnie poważnie.
– Ale oni dadzą ci najwyżej tysiąc, może dwa tysiące, a ja obiecuję ci samochód. Pomyśl.
No i myślę. I to nie tylko w samochodzie. Chodzi o to, że kocham oboje moich rodziców i nie chcę żadnego z nich ranić. Zwłaszcza, że Michał i ja jesteśmy przyjaciółmi i nie jest dla mnie obcym człowiekiem. No i Maja! Jak mam jej wytłumaczyć, dlaczego jej taty nie ma na moim ślubie? A może mój ojciec nie chce też, żeby ona przyszła?
Co powinienem zrobić? Mam twardy orzech do zgryzienia i mam nadzieję, że ktoś z was coś mi doradzi.