Po ślubie Ludmiła się zmieniła. Kiedy się poznaliśmy, udawała, że pieniądze nie mają dla niej żadnego znaczenia. Niczego ode mnie nie wymagała i była bardzo onieśmielona, kiedy dawałem jej kwiaty.
Ale po ślubie wszystko się zmieniło. Ludmiła zrobiła się dość wymagająca. O ile przed ślubem wystarczył jej spacer pod gwiazdami i kawa w przydrożnym barze, to później uznała, że może jeść wyłącznie w drogich restauracjach oraz że chce regularnie odwiedzać teatry i huczne imprezy.
O ile wcześniej Ludmiła bez problemu ubierała się nawet w lumpeksie, to teraz kupuje rzeczy wyłącznie w markowych sklepach.
Ale najbardziej zastanawia mnie jedna rzecz: moja żona zdecydowała, że nie chce już pracować. Nie, nie jest w ciąży, nie jest chora, po prostu uznała, że woli zostać w domu. „To mąż musi zarabiać pieniądze,” – powiedziała. Ja nie mam nic przeciwko temu! Tyle, że skoro żona bierze na siebie rolę opiekunki domowego ogniska, to musi być idealną gospodynią. Ale taki układ nie podobał się Ludce. Gotowała tylko makaron albo kaszę gryczaną i od czasu do czasu smażyła jajka sadzone. Ja, po powrocie do domu, musiałem ugotować sobie zupę, wyprasować koszulę na następny dzień i posprzątać kuchnię po tym, jak żona gotowała kaszę.
Kiedy porozmawiałem na ten temat z żoną, usłyszałem ciekawą propozycję: „W takim razie zatrudnijmy pomoc”.
W tym momencie wreszcie do mnie dotarło, że pewne rzeczy trzeba żonie jasno wytłumaczyć.
– Moja droga, – powiedziałem, – gosposia jest potrzebna tym kobietom, które są zajęte czymś innym, a ty czym jesteś zajęta?
– No ja… ja… – żona, która nie była gotowa na taką rozmowę, zaczęła się tłumaczyć zmieszana. – Po prostu jestem twoją żoną.
– Czyli ty jesteś po prostu moją żoną, – kontynuowałem, – a ja, oprócz tego, że jestem po prostu twoim mężem, mam jeszcze zajmować się domem i zarabiać na twoje zachcianki. Wiesz, Ludka, jeżeli nie podoba ci się tak, jak jest, to nie mogę cię zatrzymywać. Ale jeżeli naprawdę mnie kochasz i chcesz ze mną być, to poproszę cię o to, żebyś wybrała sobie jakieś zajęcie: albo idziesz do pracy i razem ze mną dbasz o nasz rodzinny budżet, albo zajmujesz się obowiązkami domowymi i zostajesz wzorową żoną. Co wybierasz?
Ale Ludmiła wybrała najprostszą drogę – odeszła. Na razie jeszcze się nie rozwiedliśmy, ale już przeprowadziła się do swoich rodziców i nie chce ze mną rozmawiać. Nie wiem, czy dobrze zrobiłem, decydując się na to, żeby porozmawiać z żoną o tym, co mnie trapi. Ale to chyba jednak była słuszna decyzja, bo po co mi kobieta, która nie jest gotowa na to, żeby być żoną.