Musieliśmy mieszkać razem z rodzicami Izy, ponieważ moja żona jest jedynaczką, a krótko po naszym ślubie jej ojciec zachorował i potrzebna była nasza pomoc. Postanowiliśmy więc, że dopóki teść nie wyzdrowieje, będziemy mieszkać z rodzicami Izy. Ale kilka tygodni, które braliśmy pod uwagę, zmieniło się w pół roku.
Mieszkanie z rodzicami mojej żony nie byłoby takie złe, gdyby tak bardzo nie wtrącali się w nasze życie. Teść, mimo swojej choroby, znajdował w sobie dość sił, by pouczać mnie, jak mam sobie ze wszystkim radzić. Ale ja go o to nie prosiłem. Teściowa starała się przekonywać Izę, że jest złą gospodynią, bo nie gotuje mi co niedzielę rosołu. I nieważne, jak bardzo próbowałem wytłumaczyć mamie mojej żony, że nie bardzo lubię zupy w ogóle, to ona nie zamierzała mnie słuchać. Rozumiem, że to taki przejaw troski z jej strony, ale tego było aż za wiele. Po pracy chciałem spędzić czas z żoną, ale teściowie tego nie rozumieli – chcieli, żebyśmy oglądali z nimi telewizję.
Krótko mówiąc, przez ten czas, kiedy mieszkaliśmy z rodzicami żony, udało nam się z nimi porządnie pokłócić. Głównym powodem było to, że Iza i ja, kiedy jechaliśmy w góry, nie powiedzieliśmy rodzicom, że zostaniemy tam przez kilka dni. Oni czekali na nas do późnej nocy, a ponieważ w górach nie było zasięgu, nie mogli się do nas dodzwonić i wpadli w panikę. Kiedy wróciliśmy do domu po trzech dniach odpoczynku, zobaczyliśmy rodziców, którzy niemal osiwieli z niepokoju.
– Nie róbcie nam tego więcej, – powiedziała teściowa ze łzami w oczach.
– Ale dlaczego mamy o takich rzeczach informować? – zapytałem, szczerze nie rozumiejąc, dlaczego my, dwoje dorosłych ludzi, mamy mówić rodzicom mojej żony, dokąd jedziemy i kiedy wrócimy.
– Ponieważ mieszkacie w naszym domu, – powiedział teść. – Dlatego powinniśmy wiedzieć, gdzie jesteście i co robicie.
Wtedy zdałem sobie sprawę, że taki układ mi nie odpowiada. Jestem dorosłym mężczyzną i nie muszę się nikomu tłumaczyć.
Następnego dnia znaleźliśmy z żoną mieszkanie do wynajęcia i szybko się do niego przeprowadziliśmy. Jednak od tego momentu stosunki z rodzicami mojej żony uległy znacznej poprawie. Wyjaśniliśmy im, że jesteśmy osobną rodziną, która doskonale sobie radzi bez doradców. Na szczęście zrozumieli i teraz nasze relacje są prawie idealne. Żałuję tylko, że nie poustawiałem wszystkiego na właściwym miejscu już wcześniej. Dlatego chcę doradzić młodym parom, żeby, jeżeli to możliwe, od początku mieszkały osobno i nie pozwalały nikomu wtrącać się w ich życie.