Zawsze zdumiewała mnie pewna umiejętność mojej przyjaciółki Leny, matki moich córek chrzestnych. Mianowicie dziewczyna ma ogromny talent to wzbudzania współczucia u ludzi. Zawsze potrafiła osiągnąć upragniony cel za wszelką cenę, ale w tym przypadku – przesadziła. Uważam, że nie można bawić się uczuciami ludzi, zwłaszcza jeżeli nie są ci obcy.
Mam dwie córki chrzestne, Anię i Tosię, które bardzo kocham. Lena jest ich mamą. No i zawsze wykorzystywała dziewczynki do tego, żeby prosiły mnie o różne rzeczy – jakieś prezenty, zabawki, słodycze. A ja nie potrafiłam się na to nie zgodzić, już prędzej nie kupię niczego własnym dzieciom, ale chrześniaczkom nie odmówię.
Tylko, że ja wcale nie mam tak dużo pieniędzy, z mężem niewiele zarabiamy. Żyjemy z dwóch pensji, ale i tak nie wystarcza nam na wszystko. Mamy dwoje dzieci, które też mają swoje potrzeby. Z jakiegoś powodu jednak Lena uznała, że ja zawsze mam odłożone jakieś pieniądze, nawet mi tego potrafi zazdrościć. Czasem przychodzi do nas w gości i wtedy tylko się rozgląda, czy pojawiło się coś nowego. A jak tylko zobaczy u moich dzieci jakieś nowe ubrania, to zaczyna ubolewać, że jej dziewczynki tego nie mają, że jej na to nie stać. Ale czy ja jestem temu winna? Też ma męża, który dobrze zarabia.
Pewnego wieczoru Lena zadzwoniła do mnie z płaczem. Powiedziała, że lekarz wysyła ją na operację, jakieś sprawy kobiece, ale nie mają na to pieniędzy. Poprosiła o pożyczkę, to było około tysiąca złotych. Oczywiście, nie potrafiłam jej odmówić. Od pół roku zbieramy z mężem pieniądze na remont w pokoju dzieci, więc mieliśmy trochę odłożone. Mąż nie miał nic przeciwko temu, żeby remont jeszcze trochę poczekał. Następnego dnia zaniosłam Lenie te pieniądze.
Aż tu pewnego dnia wchodzę na jej profil na Facebooku i widzę, że wrzuciła zdjęcie z wakacji nad morzem. Nie wierzyłam własnym oczom. Jak to? Jak można być tak pozbawionym skrupułów… To ja właściwie odebrałam te pieniądze własnym dzieciom, a ona sobie pojechała na urlop. I nie wstydzi się nawet, że mnie oszukała i że grała na moich uczuciach.
Mój mąż też się o tym dowiedział i powiedział, żebym więcej nie rozmawiała z Leną. Nie chce, żeby była dłużej obecna w naszym życiu. Żal mi tylko moich chrześniaczek, chciałbym nadal mieć z nimi kontakt, bo przecież dzieci nie są tu niczemu winne. Powiedzcie, co powinnam zrobić?