Jak często boimy się coś zrobić ze względu na opinię innych? Wydaje mi się, że każdy przynajmniej raz miał taką sytuację. I może się wydawać, że to naturalne, bo przecież człowiek jest istotą społeczną. Ale to jest bardzo, bardzo złe podejście. Tacy ludzie powinni się zmienić. Ja się teraz tego uczę, bo mam za sobą aż nadto gorzkich doświadczeń.
Moja mama przez całe życie wszystko robiła z umiarem. Nie wiadomo, dlaczego wyrośliśmy na kompletnie różnych ludzi. Mój brat zupełnie nie zwraca uwagi na to, co myślą inni. A ja strasznie się boję i kiedy coś robię, to najpierw martwię się o to, co powiedzą moi sąsiedzi, krewni i przyjaciele. Myślałam, że tak trzeba.
Moja mama z wiekiem też nagle zaczęła się bać o opinię ludzi. Chociaż w młodości robiła wiele rzeczy, które inni potępiali. Nawet ze swoimi rodzicami pokłóciła się w wieku 18 lat i nigdy więcej się z nimi nie widziała. Potem zaszła w ciążę i wprowadziła się do swojego chłopaka.
Aleksander, ojciec mojego brata, miał wtedy 20 lat i mieszkał na stancji. Oczywiście, nie zaproponował mojej mamie małżeństwa, bał się o tym powiedzieć rodzicom. No więc dziewczyna została sama z dzieckiem na ręku. Z pomocą przyszła wówczas kuzynka mojego dziadka, ciocia Marysia. Przygarnęła moją mamę do siebie. Ale ona długo nie zagrzała tam miejsca. Szybko spotkała swoją drugą miłość.
W wieku 20 lat była już oficjalnie mężatką i znowu była w ciąży. Mój ojciec, Marcin, jest bardzo dobrym człowiekiem. I teraz nie przesadzam. Był o 6 lat starszy od mamy, już pracował i zarabiał. Miał własne mieszkanie, które dostał po dziadkach. Teraz życie mojej mamy zaczęło układać się znacznie lepiej. Miała swój zamek i swojego księcia.
Było dobrze, wciąż pamiętam tatę i naszą szczęśliwą rodzinę. O dziwo, dorastaliśmy z bratem zgodnie, bawiliśmy się razem, bardzo się kochaliśmy. Jednak czas mijał i między rodzicami zaczęły się problemy. Nie mogli się dogadać, czasem milczeli całymi tygodniami. Zaczęli się kłócić o banalne rzeczy i jakieś domowe bzdury, ale potem wszystko zrobiło się poważniejsze. Tata, jak później dowiedziała się mama, zaczął ją zdradzać. A ona była bardzo dumna.
Natychmiast się rozwiodła. Wychowała nas sama. Jednak ojciec często nas odwiedzał i pomagał finansowo. Cały czas jest z nami w kontakcie. Zostawił nam też swoje mieszkanie.
Tak wyglądało życie mojej mamy. Ale z czasem zaczęła nas uczyć, że powinniśmy liczyć się z tym, co ludzie powiedzą. Zależało jej na tym. I to mi utkwiło w głowie. Nadal nie mogę nauczyć się żyć tak, jak mi się podoba.
Mój brat ożenił się w wieku 24 lat. Zakochał się w koleżance z roku. Dziewczyna była miła, cicha, uprzejma. Z dobrej rodziny. Cieszyliśmy się ich szczęściem. Ale coś tam u nich zaczęło się psuć. Po 2 latach małżeństwa brat postanowił się rozwieść i tak się też stało. Wtedy obie z mamą byłyśmy bardzo złe na Piotra. Jak mógł coś takiego zrobić?
Co ludzie powiedzą? Ale, jak się okazało, już podczas rozwodu ta Ela była w ciąży z ich wspólnym znajomym. Od razu się nawet pobrali. To mi i mamie dało trochę do myślenia, a zwłaszcza mnie. Bo ja też już się spotykam z pewnym chłopakiem.
Czy można marnować życie, cierpieć tylko po to, żeby ludzie nic nie mówili? Jeszcze się taki nie narodził, co by każdemu dogodził. Nie musimy podobać się wszystkim. Teraz to wiem i staram się o tym pamiętać za każdym razem, kiedy boję się podjąć jakąś decyzję.