W tym roku mija 20 lat, odkąd Anna Dymna założyła fundację “Mimo wszystko”. Swoją działalnością od 2003 roku wspiera podopiecznych – osoby z niepełnosprawnością intelektualną. Do tej pory aktorka pomogła ponad czterdziestu tysiącom osób, w różnych programach w całej Polsce. Nam opowiedziała o największych osiągnięciach fundacji.
20 lat Fundacji Anny Dymnej “Mimo Wszystko”
Dokładnie 26 września 2003 roku zarejestrowano Fundację Anny Dymnej “Mimo Wszystko”. Było to odpowiedzią na konkretną potrzebę chwili. W 2002 r. 26 dorosłym osobom z niepełnosprawnością intelektualną, podopiecznym schroniska Fundacji im. Brata Alberta w Radwanowicach – na skutek zmiany przepisów ustawowych – groziła utrata miejsc w warsztatach terapeutycznych finansowanych przez budżet państwa. Anna Dymna, by uratować od całkowitego wykluczenia społecznego podopiecznych, założyła własną fundację “Mimo Wszystko”. Zaczęła prowadzić warsztaty terapeutyczne finansowane przez darczyńców oraz sponsorów.
– Ja nigdy nie znałam takich osób, ale bardzo byłam ich ciekawa. Pamiętam, że pojechałam na zaproszenie księdza Isakowicza-Zaleskiego do Radwanowic, gdzie prowadzi schronisko dla osób z niesprawnością intelektualną. Tam otoczyła mnie grupa ludzi, całowali mnie, przytulali, mówili do mnie “mamo”. Większość nie wiedziała, że jestem aktorką. Ja zdałam sobie sprawę, że zdaję egzamin z człowieczeństwa. Poczułam się po 5 minutach najbardziej potrzebną osobą na świecie, najbardziej kochaną. Weszłam w przestrzeń, której nie znałam, tak to się zaczęło – powiedziała Anna.
Pomoc innym daje siłę do działania
Tak od 20 lat Anna prowadzi fundację, której największym sukcesem, jak przyznaje, jest fakt, że każdego dnia ktoś się uśmiecha. Co więcej, fundacja rozpoczynała także działalność w czasach, gdy w Polsce osoby z niepełnosprawnościami właściwie nie uczestniczyły w życiu społecznym. Dzięki podjętym przez fundację inicjatywom i to zaczęło się zmieniać.
– Ja przez 20 parę lat mam kontakt z ludźmi, którzy cierpią, umierają, chorują, walczą. Ja się od nich nauczyłam prawdziwej radości, bo oni mi pokazują, gdzie jest sens życia. Dali mi taką siłę, jakiej mi nikt nigdy nie dał, bez słów. Zobaczyłam, jak niezwykłą istotą jest człowiek, ile ma siły, tylko musi się odbić od cierpienia i mieć wokół przyjaciół. Ja dzięki nim nie narzekam i wydaje mi się, że wszystko jest przede mną. Znam ludzi, którzy walczą o każdy oddech i są królami życia. Wystarczyło im tylko pomóc, wyciągnąć rękę – powiedziała.
Anna przyznała także, że z pracy z osobami niepełnosprawnymi wyciągnęła życiową lekcję.
– Czas mija, wszystko jedno, jak wyglądam. Piękno i sens życia jest gdzie indziej. Trzeba kochać życie i ludzi, trzeba być tolerancyjnym, trzeba sobie ufać i tego nam brakuje w tej chwili już jak tlenu. Na szczęście jak prowadzi się fundację to, mimo że przez te 20 lat dowiedziałam się tylu okrutnych rzeczy, o życiu, o ludziach, zobaczyłam też, ile jest piękna i dobra. To jest siła nieodkrywana – dodała.
Na pytanie, czego można jej życzyć, odparła: Mi należy życzyć przede wszystkim zdrowia, bo ja mam 72 lata i organizm zaczyna się sypać i żebym nigdy nie powiedziała “nie chce mi się”. Zwycięstwem moim jest to, że mi się strasznie chce wszystko robić, a to daje siły. Jak wiesz, że to ma sens, że ktoś się dzięki nam uśmiecha.