Marcin jest moim zięciem i, o dziwo, mamy ze sobą bardzo dobre relacje. Już mówię dlaczego.
Otóż miłość jego i mojej córki nie zawsze była wzajemna. Kasia zakochała się w chłopaku z bogatej rodziny, za którym biegała większość dziewczyn w mieście. Marcin był niesamowicie przystojny. A moja Kasia… delikatnie mówiąc, nie aż tak bardzo. Córka miała lekką nadwagę, nigdzie nie pracowała i nie miała żadnych celów w życiu. Nie mieliśmy z mężem pomysłu, co zrobić, żeby nasza córka do czegoś chciała dążyć. A ona po prostu siedziała w swoim pokoju, oglądała seriale i jadła ciastka.
Ale potem pojawił się w jej życiu Marcin. Córka poznała go przez znajomych i od razu się w nim zakochała. Jednak przystojny chłopak, który zna swoją wartość, nie chciał nawet spojrzeć na dziewczynę, która nie dba o siebie i nie ma żadnych celów.
Kasię to ruszyło. Zaczęła się zmieniać. Stopniowo zaczęłam zauważać, że zamiast niezdrowej żywności w lodówce pojawiło się zdrowe jedzenie. Córka rano zaczęła biegać i dbać o siebie. Poprosiła mnie o pieniądze na karnet na siłownię i zaczęła tam chodzić każdego wieczoru. W ciągu dnia była w pracy. Było to zupełne zaskoczenie dla mnie i mojego męża, ponieważ bardzo dużo czasu poświęciliśmy na przekonywanie córki do tego, żeby znalazła sobie pracę.
Po pół roku Kasię trudno było rozpoznać. Osiągnęła cele, o których wcześniej nawet nie śniła. Dostała awans w pracy i wypracowała idealną sylwetkę. Zaczęła się stylowo ubierać i stała się prawdziwą damą – piękną, odnoszącą sukcesy, ambitną.
I wtedy Marcin ją zauważył. Na początku po prostu się spotykali, ale później postanowili się pobrać.
Teraz dzieci są razem już od dwóch lat. Córka wciąż dba o siebie i się rozwija – uprawia sport, pracuje, zapisała się na kurs angielskiego, a do tego uczy się być dobrą gospodynią. Zdaję sobie sprawę, że wymagania zięcia są dość surowe – Kasia czasami jest naprawdę zmęczona. Ale mimo wszystko uważam, że to dobra zachęta dla mojej córki, żeby nie stała w miejscu. Mam nadzieję, że będzie w stanie osiągnąć więcej niż ja, bo mój mąż kochał mnie tak po prostu, dlatego w pewnym momencie odpuściłam i nie miałam potrzeby, żeby się rozwijać. Cóż, pożyjemy – zobaczymy.