Miałam 18 lat, mój chłopak był ode mnie dwa lata starszy. Wtedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Ale Igor, jak na prawdziwego mężczyznę przystało, nie przestraszył się tego. Zaproponował, że się ze mną ożeni i razem wychowamy nasze dziecko.
Dobrze nam się razem żyło. Ale czułam, że Igor wcale nie jest gotowy na to, żeby być ojcem. Nasze wieczory rozpoczynały się tym, że zaczynaliśmy się kłócić. Nie udało nam się długo tego znieść i się rozwiedliśmy. Igor rzadko, ale jednak, odwiedzał syna.
Później wyjechał za granicę do pracy i tam poznał pewną dziewczynę. Wzięli ślub. Ale nie mają jeszcze swoich dzieci. Cieszyłam się, że Igor nie zapomniał o synu, regularnie wysyłał na niego pieniądze. Po ślubie wrócili do Polski. I wtedy Igor razem ze swoją żoną zaczął odwiedzać Marcelka.
Ja też próbowałam ułożyć sobie życie, ale jak dotąd nic z tego nie wyszło. Kogo zainteresuje rozwiedziona dziewczyna, w dodatku dzieckiem? Ale to nie było jeszcze najgorsze, co mnie czekało. Niedawno dobiła mnie wiadomość, że zdiagnozowano u mnie nieuleczalną chorobę. Na jakiekolwiek leczenie było już za późno.
Martwiłam się o mojego małego Marcelka. Moi rodzice byli za starzy, żeby zostawić im syna. Nie widziałam innego wyjścia, jak tylko pójść do Igora i poprosić go, by razem z żoną zabrali go do siebie. W końcu jest jego ojcem.
O dziwo, Igor bez najmniejszego wahania się zgodził, a jego żona też nie miała nic przeciwko temu. Natychmiast spakowałam wszystkie rzeczy i już następnego dnia przewiozłam synka do jego ojca. Nie chciałam straszyć dziecka moim ciężkim stanem.
Tydzień później zaczął się atak i od razu trafiłam do szpitala, stan mojego zdrowia bardzo się pogorszył. Ale byłam spokojna, że mój syn będzie miał dobrą przyszłość i że będzie żył w pełnej rodzinie.
Żona Igora dobrze przyjęła Marcelka, szybko znaleźli wspólny język. Nie spodziewała się, że Marcel od razu zacznie nazywać ją mamą. Rozumie, że chłopiec potrzebuje na to czasu.