Czy mężczyzna, który poderwał naszą córkę za naszymi plecami, może się uważać za naszego najlepszego przyjaciela?

Mam przyjaciela – Pawła. Przyjaźnimy się od dzieciństwa. Przez cały czas naszej znajomości różne rzeczy się działy, wiadomo. Raz nawet zabiegał o moją żonę, tylko że my nie byliśmy wtedy nawet w związku, uczyliśmy się tylko w równoległych klasach. A kiedy Ewa wybrała mnie, Paweł strasznie się obraził i nie odzywał się do mnie przez cały rok.

Ale przy okazji naszego ślubu postanowiłem się z nim pogodzić i poprosiłem go, żeby został moim świadkiem. Nie miałem innych tak bliskich przyjaciół i nie chciałem stracić Pawła, bo przez te lata stał się dla mnie jak brat. Porozmawialiśmy szczerze, opowiedział, co się z nim działo przez cały ten rok, ale był naprawdę szczęśliwy z powodu naszego ślubu.

Teraz jesteśmy z żoną już 20 lat małżeństwem i mamy jedną wspaniałą córkę, która niedawno skończyła 19 lat. Studiuje, mieszka już oddzielnie. Często nas odwiedza, udało nam się zbudować z nią dobre, oparte na zaufaniu relacje, bez żadnych tajemnic. Dzięki temu zawsze wiedzieliśmy, z kim nasza córka się przyjaźni i spotyka. Często, kiedy była jeszcze młodsza, zapraszała chłopaków do domu, a my zawsze miło ich przyjmowaliśmy.

Ale nie spieszyła się jakoś z przedstawieniem swojego ostatniego wybranka. Wymyślała różne powody, żeby tylko go nam nie pokazać. I dopiero z plotek dowiedzieliśmy się, kim jest ten tajemniczy człowiek. Moja żona i ja prawie padliśmy z wrażenia, kiedy sąsiadka powiedziała, że widziała naszą Izę z Pawłem!

Nie wiedzieliśmy, co o tym myśleć, mieliśmy nadzieję, że to wszystko nieprawda i nasza córka wszystkiemu zaprzeczy. Postanowiliśmy więc porozmawiać z nią osobiście. Iza nawet się nie tłumaczyła, potwierdziła jedynie, że ona i Paweł są ze sobą od sześciu miesięcy. Byłem w szoku i z tego wszystkiego zadzwoniłem do przyjaciela. Pamiętam, że wszystko mu wygarnąłem w ostrych słowach. Ale miałem rację – mój najlepszy przyjaciel zawrócił w głowie mojej córce! Kto to widział!

I o czym myślała Iza, wiążąc się z dwa razy od niej starszym mężczyzną!

Tylko moja żona uspokajała mnie, mówiąc, że nasza córka jest już dorosła i jeżeli taki jest jej wybór, to musimy się z tym pogodzić. Ale widziałem, że ta sytuacja jej też się nie podoba.

Pojechaliśmy do Pawła, spodziewaliśmy się od niego jakichś wyjaśnień. Powiedział tylko, że nic nie może na to poradzić, Iza go oczarowała i się w niej zakochał. Obiecał, że nie skrzywdzi naszej córki. Żartował nawet, że teraz będziemy prawdziwą rodziną – ale nam wcale nie było do śmiechu.

Oczywiście ani ja, ani moja żona nie możemy wpływać na ich związek. Wiemy, że możemy stracić córkę, ale nie chcemy takiego zięcia. Teraz jesteśmy na rozdrożu i nie wiemy, co zrobić, żeby nie zrujnować relacji z Izą i z naszym najlepszym przyjacielem. Ale czy możemy go nazywać przyjacielem po tym, co zrobił za naszymi plecami?

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *