Od dziecka rodzice uczyli mnie, że najlepszym rozwiązaniem jest wspólny rodzinny budżet. Ale teraz moja żona wydaje wszystko na różne niepotrzebne rzeczy. Myślę, że powinniśmy rozdzielić nasze pieniądze

Moi rodzice nigdy nie mieli osobnego budżetu. Zawsze składali grosz do grosza i wydawali pieniądze na to, czego naprawdę potrzebowali. To prawda, mój ojciec dokładał więcej pieniędzy niż mama, ale zawsze mieli równe prawa: jej pieniądze należały do niego i na odwrót.

Pomyślałem, że to świetne rozwiązanie, bo mogli coś wspólnie zaplanować, zaoszczędzić i kupić wszystko, czego potrzebowali. Uznałem więc, że w mojej rodzinie też będzie wspólny budżet, a każde z małżonków będzie mogło wydawać te pieniądze również na własne potrzeby.

Dobrze zarabiam, więc mógłbym bez problemu utrzymywać moją przyszłą żonę, ale Ania, z którą jeszcze wtedy się spotykaliśmy, powiedziała, że ​​praca jest dla niej bardzo ważna. Nie zamierzała siedzieć w domu.

Później pobraliśmy się i wtedy zauważyłem, że moja żona ma dziwny zwyczaj kupowania różnych niepotrzebnych rzeczy, które później po prostu leżą w domu bezczynnie, po czym je wyrzuca. Na początku nie zwracałem na to szczególnej uwagi, bo to nie było nic wielkiego ani drogiego. Jednak pewnego dnia żona wzięła moją kartę i poszła do sklepu z artykułami gospodarstwa domowego. Nakupowała tam ręczników, talerzy i przyborów kuchennych za 1 000 złotych. A następnego dnia wróciła tam i kupiła jeszcze dwa komplety pościeli, chociaż mamy ich dużo.

Foremki i rękawy do pieczenia, łopatki, pojemniki i miarki to tylko niektóre niepotrzebne w naszej kuchni rzeczy, które kupiła w tamtym sklepie. Odłożyła to wszystko na górną półkę „niepotrzebnych drobiazgów”. Ja ją tak nazwałem, bo moja żona zwykle umieszcza tam to, z czego już nigdy nie będzie korzystać.

Kiedy zapytałem, dlaczego wydała na to aż tyle pieniędzy, Ania odpowiedziała, że ​​to wszystko było w promocji, więc pomyślała, że się przyda. Oczywiście, to nie były nasze ostatnie pieniądze i nie musimy do końca miesiąca żywić się sucharami, ale nie podoba mi się takie podejście mojej żony. Nie chodzi o to, że powinna oszczędzać, ale mogłaby po prostu nie kupować tych wszystkich niepotrzebnych rzeczy.

To nie był jedyny przypadek, kiedy Ania tak bezmyślnie wydała pieniądze, dlatego ostatnio zacząłem zastanawiać się nad tym, żeby podzielić nasz budżet na jej i mój. Bo naprawdę niedługo będzie nas czekać dojadanie resztek z lodówki w ostatnich dniach miesiąca…

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *