Marysia była dla mnie najpiękniejszą kobietą na świecie – o innych nawet nie myślałem. Ale jak się okazało, moja ukochana żona miała zupełnie inne plany – potrzebowała mnie tylko ze względu na pieniądze.
Maria nie od razu wpadła mi w oko, ale zrobiła wszystko, co w jej mocy, żebym zwrócił na nią uwagę. I rzeczywiście, piękna, młoda, zgrabna, a nawet mądra – cóż, trudno sobie wyobrazić, żeby mogła się komuś nie podobać. Miałem już wtedy swoją firmę, własne mieszkanie i dobry samochód. Ale byłem pewny, że Marysi chodzi o uczucia, a nie o materialne korzyści.
Spotykaliśmy się mniej więcej przez rok, a potem jej się oświadczyłem. Maria była zaskoczona, ale od razu się zgodziła.
Na początku było jak w bajce – romantyczne kolacje, miłość, wyjazdy. Ale z biegiem czasu moja żona się zmieniła – coraz częściej prosiła o pieniądze na swoje wydatki, dawała do zrozumienia, że chce mieć własną firmę i że też potrzebuje samochodu.
Zaślepiony miłością spełniałem wszystkie jej życzenia – pomogłem otworzyć sklep z bielizną i kosmetykami, kupiłem dobry samochód i nie żałowałem pieniędzy. Jak się okazało, to był błąd. Kiedy ja pracowałem, moja żona znalazła sobie kochanka – a właściwie miała go przez cały czas. Wszystko, czego ode mnie potrzebowała, to pieniądze. Nie zażądałem, żeby oddała mi sklep i samochód – zostawiłem jej to wszystko i po prostu wyrzuciłem z domu jej rzeczy.
Byłem załamany, ale w tym momencie pojawiła się Ania, moja studencka miłość. Była ze mną, kiedy jeszcze byłem nikim i nie miałem zupełnie nic. Sam los chyba zesłał nam to przypadkowe spotkanie.