Opowiadaliśmy tę historię setki razy w gronie przyjaciół, ale za każdym razem jest tak samo zabawna. Pewnego dnia nasza córka opowie to swoim wnukom i prawnukom.
Nasza Martusia miała 5 miesięcy. Wszystkie możliwe problemy pojawiły się jednocześnie: kolka, infekcja wirusowa, ząbkowanie. Do tego jeszcze żona, która pracowała online, otrzymała bardzo lukratywne zlecenie. Na nianię nie było pieniędzy – wszystko, co możliwe, zainwestowaliśmy w remont przed narodzinami dziecka i zakup niezbędnych rzeczy. Brałem nadgodziny, żeby dać mojej rodzinie to, co najlepsze, a żadna z babć Martuni nie miała możliwości, żeby przyjechać i trochę pomóc mojej żonie. Ewa była przemęczona.
Rzecz w tym, że córka idealnie zasypiała przy monotonnym głosie mamy, więc Ewa wykorzystywała wszystkie możliwe teksty: książki, posty w mediach społecznościowych, etykiety produktów, raporty z pracy itp.
Dzień przed tym, jak wydarzyła się ta historia, mieliśmy piekielną noc: Marta płakała przez 2-3 godziny z przerwami na 20-minutowy sen. Moja żona i ja kołysaliśmy ją na zmianę, ale ponieważ mieszkamy w jednopokojowym mieszkaniu, i tak nie dało się spać przy tym płaczu. Rano zadziałała nasza metoda z monotonnym czytaniem i dziecko w końcu zasnęło. My też zasnęliśmy na godzinę. Ale to nie uratowało sytuacji. Po tym, jak budzik zerwał mnie do pracy, po prostu padaliśmy z nóg.
Przed nami był cały dzień, który mieliśmy przeżyć w takim stanie. Mój – w pracy, a Ewy – z dzieckiem. W ogóle nie wątpiłem w moją żonę, ale obiecałem, że zrobię sobie dłuższą przerwę na lunch, żeby mogła się przespać albo popracować przez dodatkową godzinę.
Kiedy w południe stanąłem w progu, po prostu nie mogłem powstrzymać się od śmiechu, gdy zobaczyłem taki obrazek. Żona czytała instrukcję obsługi pralki, nie odrywając wzroku od ściany. Nogą kołysała łóżeczko, w którym posłusznie leżała… lalka Martusi.
Jak się później okazało, teściowa mogła jednak wziąć w pracy dzień wolnego i zabrała wnuczkę na spacer. A Ewa podczas sprzątania usłyszała płacz dziecka przez otwarte okno i zaczęła czytać pierwszą rzecz, jaką miała pod ręką.
Tak się kończy brak snu.
A po miesiącu wydarzyła się kolejna podobna historia. Pojechałem w delegację i poprosiłem swoją siostrę, żeby u nas przenocowała i w razie czego zmieniła moją żonę w opiece.
W środku nocy obudził mnie dzwonek telefonu. Powiedzieć, że się przestraszyłem, to jak nic nie powiedzieć. Myślałem, że stało się coś strasznego. Głos siostry mnie przeraził.
„Paweł, coś jest nie tak z Ewą. Boję się jej ”.
Dopiero później stało się jasne, że przy pełni księżyca moja żona przez około godzinę czytała naszym kotom “Mistrza i Małgorzatę” (znowu pierwsza rzecz, jaka jej wpadła do ręki). Martusia od dawna już mocno spała przy takiej „kołysance”. Dobrze, że odebrałem w porę telefon i uratowałam Ewę przed obrzędami, jakie planowała nad nią odprawić przerażona siostra. Kiedy zorientowała się, co się dzieje, nakręciła film z całej akcji i wrzuciła go na nasz rodzinny czat. Ten film przebił popularnością wśród krewnych nawet nagranie z naszego ślubu. Na szczęście wybrałem sobie żonę z poczuciem humoru.
Oczywiście przywykłem do takich historii, ale w najbliższym czasie planuję znaleźć opiekunkę na noc, bo jak to mówią, nigdy nie wiadomo, kiedy u kogo zacznie się schizofrenia.