Agata wyszła za mąż bardzo młodo. Jej mężem został Marek, równie młody chłopak. Pracował jako traktorzysta w ich wiosce. Owszem, to nie był żaden prestiżowy zawód, ale dziewczyna pokochała go za coś innego – za jego prostotę, człowieczeństwo i czarujący uśmiech. Marek nie mógł zaoferować swojej młodej żonie pałacu ani dobrobytu, ale potrafił zarobić na chleb.
Na początku wszystko było w porządku. Agata siedziała w domu i czekała aż mąż wróci z pracy. Ale kiedy urodziła dziecko, wszystko się zmieniło. Dziewczyna zdała sobie sprawę, że pensja traktorzysty nie wystarcza na wiele, a codzienna rutyna ją dobija.
– To nie jest życie, o jakim marzyłam! – krzyknęła do męża. – Chciałam, żeby było inaczej. Myślałam, że wieczorami będziemy się bawić, jeździć do miasta, do kawiarni i do kina. A ja tylko siedzę w tych pieluchach! Nie mogę nawet nic kupić za te pieniądze, które mi przynosisz!
– Ależ kochanie, – Marek próbował uspokoić żonę, – to są chwilowe trudności. Sama wiesz, że zaocznie skończę zaraz technikum, znajdę lepszą pracę i będzie nam się lepiej żyło. Poczekaj jeszcze trochę…
– Nie chcę czekać, – przerwała mu żona. – Już teraz potrzebuję normalnego życia, rozumiesz?
Pewnego wieczoru, po kolejnej kłótni, Agata spakowała swoje rzeczy do małej walizki i zostawiła męża i córkę.
Najpierw dziewczyna pojechała do miasta i zamieszkała u przyjaciół, a później w poszukiwaniu szczęścia wyjechała za granicę. Perspektywa szczęścia okazała się jednak bardzo mglista. O ile wcześniej wszystkie zmartwienia Agaty kręciły się wokół dziecka, męża i domu, to teraz dziewczyna musiała codziennie myśleć o tym, gdzie zarobić na kawałek chleba.
Wolne życie, jak się okazało, nie było takie łatwe i przyjemne. Nieraz, płacząc w nocy, Agata wspominała męża i bardzo chciała wrócić, ale wstyd jej na to nie pozwalał.
„Jak miałabym mu spojrzeć w oczy?” – myślała dziewczyna. – “Po tym, jak zostawiłam męża z małym dzieckiem, sama wyrzuciłam siebie z ich życia na zawsze.”
Minęło dwadzieścia lat. Przez cały ten czas Agata wędrowała po Europie, podejmując się każdej pracy, żeby jakoś przeżyć. Od znajomych dowiedziała się, że Marek z córką przeprowadzili się później do miasta, gdzie mąż znalazł pracę w zagranicznej firmie, szybko awansował i dobrze zarabiał. W głębi serca była z niego dumna.
Jej córka wyrosła na piękność. Agata wiedziała o tym z sieci społecznościowych. A teraz wychodzi za mąż. Agata wiedziała, że nikt nie zaprosi jej na wesele, ale mimo to zdecydowała się przyjść.
„Jak mnie wyrzucą, to trudno,” – pomyślała, – „ale przynajmniej spróbuję”.
Pracując za granicą, jakoś nigdy nie udało jej się odłożyć pieniędzy, więc przyszła na wesele z pustymi rękami.
Wchodząc do sali bankietowej (na szczęście znajomi powiedzieli jej, gdzie i kiedy odbędzie się przyjęcie), prawie zemdlała z nerwów.
Najpierw zobaczyła Marka. Zmienił się. Wyprzystojniał, wyglądał tak inteligentnie. A ona nadal pamiętała go jako kierowcę ciągnika. Marek rozpoznał kobietę, która według dokumentów nadal była jego legalną żoną.
– Przyjechałaś… – powiedział radośnie i zarazem smutno.
– Tak… – powiedziała Agata. – Tylko nie wiem, czy moja córka ucieszy się na mój widok…
– To ją zapytajmy. – Marek wziął żonę za rękę i poprowadził ją, żeby przedstawić córce.
Niespodziewanie dziewczyna wybuchnęła płaczem.
– Tak długo na ciebie czekałam, mamo.
Tego wieczoru rodzina ponownie się połączyła. Agata była wdzięczna losowi, że jej mąż i córka byli w stanie jej wybaczyć.