Nie próbowałam odwieść mojego syna Rafała od małżeństwa z Magdą. To prawda, nie spodobała mi się już podczas naszego pierwszego spotkania. Ale nie wtrącałam się, wręcz przeciwnie, zawsze powtarzałam, że przyjmę każdy wybór, jakiego dokona mój syn. No i w końcu zaakceptowałam też Magdę i nie powiedziałam mojemu synowi ani jednego złego słowa na jej temat. Po prostu nie podobało mi się, że podczas naszego pierwszego spotkania (podobnie jak podczas wszystkich kolejnych) dziewczyna całym swoim wyglądem pokazywała, że nie jest nim zainteresowana, ciągle patrzyła na zegarek, siedziała w telefonie, w żaden sposób nie włączała się do rozmowy i ciągle pytała Rafała, kiedy idą do domu.
Tak, to było dla mnie nieprzyjemne, ale wytrzymywałam, bo widziałam, że mój syn naprawdę Magdę kocha. Nie odezwałam się ani słowem nawet wtedy, kiedy mój syn musiał pożyczyć od nas pieniądze, żeby zabrać żonę na miesiąc miodowy na Dominikanę. I to pomimo tego, że na wesele daliśmy nowożeńcom klucze do mieszkania w nowym budownictwie, które wykończyliśmy i umeblowaliśmy też na nasz koszt.
„Chciałabym dwupokojowe mieszkanie,” – skomentowała synowa oceniając prezent, – „a takie meble do kuchni już dawno wyszły z mody”.
Wtedy zrozumiałam, że Magda to trudna dziewczyna i że mojego syna czeka „ciekawe życie”. I niestety, miałam rację. Synowa miała dość wysokie wymagania i chciała, żeby Rafał wydawał dużo pieniędzy na jej zachcianki. Syn musiał znaleźć sobie drugą pracę, podczas gdy jego żona została w domu i wydawała zarobione przez niego pieniądze na swoje potrzeby. Nawet wtedy nic nie mówiłam, bo rozumiałam, że to był wybór Rafała i że jemu też nie jest łatwo. Moje uwagi tylko by pogorszyły sytuację.
Cierpliwość mi się skończyła, kiedy któregoś dnia w środku nocy przyszedł do nas Rafał i po raz pierwszy zobaczyłam mojego dorosłego synka, jak płacze i nie jest w stanie opanować łez. Jak się okazało, Magda go zdradziła i sama mu się do tego przyznała. Byłam zszokowana tym bardziej, że Rafał był nawet gotów wybaczyć jej zdradę, ale jego żona powiedziała, że odchodzi, bo poznała innego.
– Puść ją, synu, – powiedziałam, obejmując Rafała, – nie potrzebujesz takiej żony.
– Mamo, – mój syn spojrzał mi w oczy, – ona chce dostać połowę mieszkania, które ty i tata daliście nam na wesele.
To mnie już naprawdę wkurzyło. Jako prawnik dobrze wiem, że jej się to nie uda, bo prawo jest po naszej stronie (synowa nie wie, że dokumenty na mieszkanie są cały czas zapisane na mnie), ale oburzyła mnie bezczelność tej osoby.
– Nie martw się, Rafałku, – powiedziałam synowi z determinacją, – pokażemy jej, gdzie raki zimują, a ty jeszcze będziesz szczęśliwy i na pewno znajdzie się ktoś, kto cię pokocha za to, że jesteś taki cudowny!
I jestem pewna, że tak będzie. A synowa nic od nas nie dostanie!