– Tato mam prawie całą kwotę, – Damian był zniecierpliwiony. – Proszę cię tylko o niewielką pożyczkę. Wszystko zwrócę.
Mariusz wyłączył telewizor i spojrzał na Damiana. Jego dziewiętnastoletni syn od dwóch lat zbierał pieniądze na motocykl. Każdego lata Damian, wzorowy uczeń, wyjeżdżał za granicę, żeby zarobić i uzbierać niezbędną kwotę. Ale tego lata chłopak zachorował i nie mógł wyjechać do pracy, więc nie odłożył pełnej sumy.
Teraz Damian zwrócił się do ojca z prośbą o pożyczkę.
– Oddam. Zarobię i oddam na następne wakacje.
Ojciec westchnął ciężko.
– Sam wiesz, Damian, że zainwestowaliśmy wszystkie pieniądze w twoje mieszkanie.
„Zainwestowaliśmy” – takie wielkie słowo. To mieszkanie, o którym chłopakowi przypominano za każdym razem, żeby pokazać, ile robią dla niego rodzice, Mariusz dostał w spadku po dziadkach. Włożyli w to mieszkanie wszystkie swoje oszczędności, wyremontowali je, kupili nowe meble i znaleźli najemców.
– Kiedy się ożenisz, będziesz miał gdzie mieszkać, – powtarzali rodzice. – A pieniądze z wynajmu będą na twoje wesele.
A teraz chłopak wypomniał ojcu, że bez sensu jest odkładać pieniądze na jego przyszły ślub.
– Nie! Na motocykl nie dam ani grosza! – Mariusz podniósł głos. – Za rok albo dwa przyjdziesz do mnie, że chcesz robić wesele. Skąd wtedy wezmę na to pieniądze?!
Matka Damiana, Marta, stanęła po stronie męża.
– Też sobie wymyśliłeś – motocykl! Masz dwadzieścia lat! Lepiej pomyślałbyś już o rodzinie. Jeszcze nam podziękujesz, że tak się troszczymy o twoją przyszłość!
Damian odszedł jak niepyszny. Rodzice niemal codziennie przypominają chłopakowi, że zapewnili mu przyzwoitą przyszłość. A jego marzenia nikogo nie interesują!
Minęły cztery lata. Damian jednak kupił sobie motocykl – znalazł pracę i zarobił niezbędną kwotę. Poznał też tę jedyną – Iwonę. Tym razem Damian przyszedł do rodziców z prośbą o pieniądze na wesele.
Mariusz odłożył tablet i spojrzał na syna.
– Damian! Przecież wiesz, że kupiliśmy nowy samochód, meble do salonu. Nie mam teraz pieniędzy! Chcecie wesele, to musicie na nie zarobić!
Damian nie miał wyjścia, znów pojechał za granicę do pracy. Ślub został przełożony o pół roku, aż państwo młodzi uzbierają wymaganą kwotę.
Ale w końcu się udało – wesele było wspaniałe! A rodzice nie mogli powiedzieć, że to ich zasługa, zostali zaproszeni tylko jako goście.
Damian spodziewał się, że teraz rodzice dadzą mu już klucze do długo wyczekiwanego mieszkania. Ale okazało się inaczej.
– Dzieci, – uroczyście powiedziała Marta, ocierając łzy wzruszenia, – ojciec i ja chcemy dać wam w prezencie meblościankę!
Damian aż otworzył usta ze zdziwienia. Jego rodzice odmawiali mu wszystkiego przez całe życie, tłumacząc, że oszczędzają pieniądze na jego wesele. W końcu nie dali żadnych pieniędzy, bo kupili nowy samochód i wymienili meble w salonie u siebie w mieszkaniu. A starą meblościankę, zamiast komuś sprzedać, podarowali uroczyście jako wspaniały prezent!
Kilka miesięcy po ślubie Damian i jego żona wciąż mieszkali z rodzicami. Kiedy młodzi zdecydowali, że muszą się wyprowadzić, żeby naprawdę zacząć budować własną rodzinę, Damian ponownie zwrócił się do Mariusza. Ojciec odłożył swój nowy smartfon i znowu ciężko westchnął.
– Co znowu?
– Chcę cię prosić o klucze do mieszkania.
– Do jakiego mieszkania? – ojciec teatralnie przewrócił oczami.
– Bardzo dobrze wiesz, jakiego, – Damian już się gotował. – Tego, które ty i mama obiecywaliście mi przez całe życie! Powiedzieliście, że jak się ożenię, dostanę klucze. No to się ożeniłem.
Mariusz przygryzł dolną wargę.
– No, masz go! Ty chciałbyś mieć wszystko podane gotowe na tacy. „Moje mieszkanie”! Jakie niby twoje?! Zarobiłeś na nie?! Nie! Więc nie masz żadnego własnego mieszkania! Jesteś już dorosły, zarób sobie!
Następnego dnia Damian i Iwona przeprowadzili się do wynajętego mieszkania. Rodzice nawet nie próbowali ich zatrzymać.
– Jak zarobicie, to będziecie mieli! A to mieszkanie przekażemy naszym wnukom, – powiedział Mariusz.
– Wnuki nie będą od was niczego potrzebowały. Moja żona i ja jakoś spróbujemy zająć się wszystkim sami.
Czy rodzice postąpili słusznie, zmuszając syna do tego, żeby na wszystko zarobił sam? Jak uważacie? A jak wy byście się zachowywali na miejscu młodych?