Teściowa obiecała mi pomóc, ale mój były się przez to rozzłościł

Pewnego dnia mój mąż Wojtek przyszedł do domu i bez zbędnych wyjaśnień i długich rozmów oznajmił, że występuje o rozwód. Jedyne, czego się dowiedziałam, a to i tak od sąsiadki to, że znalazł sobie nową kobietę i jest szczęśliwy. No dobra, pomyślałam, jeżeli miłość się skończyła, nie będę nikogo zatrzymywać.

Byłam jednak pewna, że ​​wciąż będzie się opiekował naszymi dziećmi – nasz młodszy syn miał niecałe trzy lata, a ja byłam jeszcze na urlopie wychowawczym. Ale tak naprawdę Wojtek postanowił spalić za sobą wszystkie mosty – nie przychodził, nie dzwonił i nie dawał pieniędzy nawet na jedzenie dla dzieci. Musiałam go pozwać o alimenty. Ale sprawa w sądzie zajmie dużo czasu, a pieniądze były potrzebne natychmiast. Znalazłam się w ślepej uliczce.

I tu z pomocą przyszła mi teściowa. Nie trzymała strony swojego syna, bo nie toleruje zdrajców, sama miała takie samo doświadczenie, jak ja. Współczuła mi i swoim wnukom i zasugerowała, żebym zostawiła dzieci z nią, a sama wróciła do pracy. Teściowa jest jeszcze dość młodą kobietą, chociaż właśnie przeszła na emeryturę, więc bez problemu poradzi sobie z wnukami. Szczerze mówiąc, bardzo się ucieszyłam z takiej pomocy, bo moja mama nie mogła mi pomóc, mieszka 200 kilometrów od nas.

Wszystko ustaliłyśmy – ja biegnę do pracy, przedtem zabieram dzieci do teściowej, przynoszę jedzenie i ubrania, a ona się nimi opiekuje. Wszystko szło nam dobrze – ja mogłam spokojnie pracować, a teściowa spędzała czas z wnukami. Poza tym dobrze wychowałam swoje dzieci – są posłuszne, pomagają mi i babci, dobrze się zachowują. Dlatego nie było żadnych problemów. Jedynym minusem było to, że dotarcie do teściowej, a później powrót do domu zajmowało mi dużo czasu. Ale i tutaj mama Wojtka wpadła na dobry pomysł. Wymyśliła, że mogłaby się do nas wprowadzić, a swoje mieszkanie by wynajęła. W sumie, dlaczego nie? Mam duże trzypokojowe mieszkanie i miejsca dla wszystkich wystarczy, a pieniądze zawsze się przydadzą. Więc postanowiłyśmy tak zrobić.

Pani Maria zamieszkała u mnie – teraz mogłam sobie dłużej pospać i nie musiałam wozić dzieci przez pół miasta do babci. A teściowa od razu znalazła lokatorów na swoje mieszkanie. Dodatkowe pieniądze, z których część wydawała na wnuki, a część odkładała – to był  dodatkowy bonus. Ale mój były mąż próbował zniszczyć naszą sielankę.

Kiedy usłyszał, że matka wynajęła swoje mieszkanie, uznał, że on też ma prawo do zysku, bo jest tam zameldowany. Zaczął dzwonić do pani Marii i kłócić się o pieniądze. Wszystkie rozmowy kończyły się awanturą – teściowa kategorycznie się sprzeciwiała i nie miała najmniejszego zamiaru dawać Wojtkowi jakichkolwiek pieniędzy. Zwłaszcza, że ​​nie płacił alimentów. Powiedziała mu, że wszystko zostało wydane na jego dzieci i że nie ma żadnego prawnego ani moralnego prawa do zarabiania na tym mieszkaniu. I w ogóle zakazuje mu dzwonić, dopóki się nie opamięta.

Widzicie? Jednak teściowa może zachować się jak rodzona matka i wesprzeć synową w trudnych chwilach, nawet jeżeli trzeba wystąpić przeciwko własnemu synowi.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *