Zaangażowane matki w szkolnym wyścigu. “Czasami musiałam przesiedzieć całą noc”

Kasia, Małgosia i Kinga to matki, które z dużym zaangażowaniem pomagają swoim dzieciom w lekcjach i szkolnych pracach plastycznych. Mimo stosowania różnych strategii, niezaprzeczalnie łączy je jedno – chcą być w tym najlepsze. Czy “szkolny wyścig matek” to nowa dyscyplina sportowa?

Mamy, które pomagają dzieciom w szkole

Wymagająca podstawa programowa stanowi wyzwanie nie tylko dla uczniów, ale także dla rodziców, którzy dzielnie towarzyszą swoim dzieciom w szkolnych obowiązkach. Dobrze wiedzą o tym Kasia, Małgosia i Kinga, które już dawno stanęły do wyścigu o bycie najlepszą matką.

Kasia, z zawodu nauczycielka, to mama bliźniaków, czwartoklasistów. Namawia synów, żeby zgłaszali się do dodatkowych zadań, a potem im w tym pomaga. – Chłopcy, gdy słyszą “praca dodatkowa” to od razu mówią “mamo nie, nie będziemy tego robić” – powiedziała Kasia.

– Biorę udział w takiej rywalizacji, dla mnie to jest trochę wyścig szczurów. Jest taka presja wśród rodziców, kto zrobi lepszą pracę. Nawet miałam ostatnio taką sytuację, że zrobiłam pracę i wysłałam ją na zdjęciu koleżance, a ona stwierdziła, że chyba jej syn nie zaniesie pracy, bo nasza jest lepsza – dodała.

Małgosia sama wychowuje córkę, ale zawsze znajduje czas na jej szkolne sprawy. – O randkach już dawno zapomniałam, jestem głównie zajęta szkołą Martyny. Staramy się na bieżąco uczyć z lekcji na lekcje (…). Mam też ciężkie chwile, szczególnie kiedy materiału jest dużo, wtedy musimy to nadgonić. Tak jest na przykład dzisiaj, wstałyśmy wcześnie i około 6.00 zaczęłyśmy powtarzać materiał – wyjaśniła Małgosia, podkreślając, że ich ciężka praca popłaca, bo na koniec roku jest czerwony pasek. – Też mam w tym swoją zasługę (…). Jednak dla mnie największą wartością jest czas, który mogę poświęcić swojemu dziecku – podsumowała.

Praca na pełen etat – mama

Kinga nie pracuje, ale to spod jej ręki wychodzą prezenty dla nauczycieli, czy ozdoby sprzedawane na szkolnych kiermaszach. – Na Wielkanoc robiliśmy jajo wiklinowe, syn zdobył wtedy pierwsze miejsce i córka również zdobyła pierwsze miejsce. Pracowali nad tym cały miesiąc (…). Robimy różne rzeczy na dzień nauczyciela, nauczyciele już chyba nawet nie myślą, że coś jest kupione, tylko że mama coś zrobiła – powiedziała Kinga.

Córka Kinga wyznała, że bardzo się cieszy, że mam taką mamę, która zawsze jej pomaga. – Jak czegoś nie ma, to w nocy mi to robi – zdradziła uczennica.

– Pamiętam, że jak moja córka chodziła do przedszkola, to co roku robiłam skrzaty, od najmniejszych, do największych. Czasami musiałam przesiedzieć całą noc, oni spali, a ja szyłam – wyznała Kinga.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *