Minęły prawie cztery lata, odkąd Roman ostatnim razem widział się ze swoim ojcem. Przyjechali wtedy całą rodziną, żeby złożyć mu życzenia urodzinowe. To nie było wesołe spotkanie. Ojciec przechodził na emeryturę, ale wielkiego świętowania nie było, bo zaledwie pół roku wcześniej zmarła ich mama. Siedzieli w miłym, rodzinnym gronie, Roman miał już wracać do domu, ale ojciec go zatrzymał i nieoczekiwanie rozpoczął rozmowę o spadku: „Nie gniewaj się na mnie, synu, ale nasze mieszkanie, jak jeszcze mama żyła, przepisaliśmy na twojego brata”. Roman nie słuchał dalej, szybko zabrał żonę i dzieci i pospiesznie wyszedł. Nawet się nie pożegnał, tak nieprzyjemnie dotknęły go słowa ojca

Roman z żoną i dziećmi jedli razem kolację. Nieczęsto zdarzało się, żeby wszyscy zebrali się przy jednym stole. Czasami Roman pracuje do późna, czasami dzieci wychodzą wieczorem z domu.

W tak rzadkich chwilach Roman zawsze przypominał sobie rodzinny dom i tradycyjne wspólne obiady przy dużym okrągłym stole.

Minęły prawie cztery lata, odkąd Roman ostatni raz widział swojego ojca. Powód był bardzo banalny – spadek.

Roman miał wszystko – trzypokojowe mieszkanie w centrum miasta, samochód, działkę pod lasem. Z żoną są małżeństwem od dwudziestu lat, mają dwójkę dzieci – bliźnięta, Anię i Maćka. Ale nadal nie mógł zrozumieć, dlaczego mieszkanie jego ojca miało dostać się jego bratu. Ma do niego takie same prawa.

Cztery lata temu Roman pojechał z całą rodziną do ojca, żeby złożyć mu życzenia urodzinowe. To nie było wesołe spotkanie. Ojciec przechodził na emeryturę, ale wielkiego świętowania nie było, bo zaledwie pół roku wcześniej zmarła ich mama. Dobrze, że starszy syn, Wiktor mieszkał od kilku lat z rodzicami. Nie ułożyło mu się życie osobiste, do tego pojawiły się problemy ze zdrowiem. Rozwiódł się z żoną, własnych dzieci nie miał, po ciężkiej chorobie nie mógł ciężko pracować, więc zatrudnił się jako woźny w pobliskiej szkole.

Siedzieli w miłym rodzinnym gronie, Roman już miał wracać do domu, ale ojciec go zatrzymał i niespodziewanie rozpoczął rozmowę o spadku:

– Nie gniewaj się na mnie, synu, ale nasze mieszkanie, jak jeszcze mama żyła, przepisaliśmy na twojego brata. Wiesz, on został sam i nie miał gdzie się podziać. Przez tyle lat opiekował się mną i mamą, a na starość chociaż będę miał kogoś, kto mi poda tę szklankę wody. Ty, synu, masz wszystko. Nie martwię się o ciebie. Stoisz mocno na nogach, w przeciwieństwie do swojego brata.

Roman nie słuchał dalej, szybko zabrał żonę i dzieci i pospiesznie wyszedł. Nawet się nie pożegnał, tak nieprzyjemnie dotknęły go słowa ojca.

Straszna niechęć trawiła Romana od środka przez długi czas, aż jeden incydent wszystko zmienił.

Dzieci dostały się na studia w innym mieście i teraz bardzo rzadko bywały w domu. Kiedyś jego żona wyjechała na kilka dni w delegację i Roman został sam. Przeziębił się i poszedł spać z wysoką temperaturą. Trudno mu było choćby podnieść głowę, a co dopiero przygotować coś do jedzenia. Nie było przy nim nikogo. Wtedy Roman przypomniał sobie swojego ojca i brata. Jak dobrze, że są tam we dwóch. Bo gdyby tak nie było, to kto inny zaopiekowałby się ojcem, gdyby coś mu się stało? Niestety, Roman nie ma na to czasu. No i mieszka na drugim końcu miasta.

Wszystko od razu wywróciło mu się w głowie do góry nogami. Jakiż był głupi! Na co mu to mieszkanie?

Kilka dni później Roman i jego żona stali przed drzwiami mieszkania ojca. Kupili prezenty i coś słodkiego, ale i tak czuli się niezbyt pewnie. A jeżeli ojciec ich wygoni? Dobrze, że brat właśnie wrócił z pracy.

– Dlaczego tak stoisz? – zaśmiał się. – Wchodź szybko, ojciec tyle lat na ciebie czekał, a ciebie nie ma i nie ma.

Ojciec naprawdę na nich czekał. Roman rozpłakał się po raz pierwszy w swoim dorosłym życiu. Tak przykro mu było przez te stracone cztery lata, kiedy tak głupio zachował się wobec najbliższej rodziny.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *