Piotr w ogóle nie myślał o zakładaniu rodziny. Dopóki się uczył, nie zwracał uwagi na dziewczyny. Chciał spokojnie pracować i nie przejmować się życiem osobistym. Ale kiedy wszyscy jego koledzy już pozakładali rodziny, a niektórzy nawet bawili dzieci, Piotr zaczął się martwić.
Wrócił na wieś. Ola od dawna już tam za nim biegała. Naprawdę chciała założyć z Piotrem rodzinę. No i jak jej się tak poprzyglądał, to zmiękł. Rodzicom nawet bardzo spodobał się ten wybór. Ola pochodziła z dobrej rodziny, była pracowita, miła i delikatna. A do tego doskonała gospodyni. Wszystko umiała zrobić. Szyła, sprzątała i gotowała, jakby uczyła się tego przez całe życie.
Minęło trochę czasu. Piotr się oświadczył. Ola nie posiadała się ze szczęścia. Wszystko zostało omówione, zaczęli szykować się do wesela. To były takie czasy, że cała wieś bawiła się przez kilka dni. Obie rodziny nie należały do najbiedniejszych, więc impreza była huczna.
Czas mijał. A ludzie zmieniali się wraz z nim. Piotr i Ola wyjechali do miasta. Kupili działkę, a rodzice pomogli im wybudować dom. Porządny, taki, który będzie można zostawić jeszcze wnukom. O ile będą tego potrzebowały. Pokolenia się zmieniają. Ola i Piotr mieli dwóch synów. Różnica wieku między chłopakami jest dość duża. Teraz starszy, Janek, ma 48 lat, a Grzesiek 36. Obaj są żonaci. Ale żaden nie chciał zostać w domu rodziców. Kupili sobie mieszkania i wyprowadzili się od mamy i taty.
Z Jankiem widują się dość często. Trafiła im się dobra synowa. Zawsze przywozi wnuki do dziadków. Ale młodszej synowej nie podoba się taki zwyczaj. Nikomu nie daje ani nie pokazuje swojego dziecka. Kubuś niedługo skończy 3 lata, a Piotr i Ola nigdy go jeszcze nie widzieli. Pojechaliby sami ich odwiedzić, ale zdrowie nie pozwala.
Dwa lata temu przenieśli się z powrotem na wieś do domu po rodzicach Piotra. Obojgu było już ciężko w mieście. Piotr i Ola właściwie stracili już nadzieję na zobaczenie najmłodszego wnuczka. Między braćmi też nigdy nie było wielkiej przyjaźni, pewnie ze względu na różnicę wieku. W dodatku odkąd w życiu Grześka pojawiła się jego żona, Julka, całkowicie zerwał stosunki z rodziną.
W zeszłym tygodniu starsze wnuki, Michał i Tosia, przyjechali odwiedzić dziadków. Opowiadali o tym, jak im idzie w szkole, co robili przez ostatni czas. Obiecali, że wszyscy przyjadą znowu na Święta. Bo czym byłoby Boże Narodzenie bez rodzinnego ciepła? Biedna Ola aż się rozpłakała. Marzyła, że wszystkie dzieci i wnuki zgromadzą się przy jednym stole, bo kto wie, ile jeszcze jej i mężowi życia zostało? Piotr powstrzymywał emocje, ale w sercu też czuł ogromny smutek.
Czas mijał, nadeszła Wigilia. Ola wszystko przygotowała i nakryła do stołu. Ledwo stała na nogach. Przyjechał samochód. Janek i cała jego rodzina weszli do domu. Wszyscy mieli już siadać do stołu. A Ola przez cały wieczór stała przy oknie i wpatrywała się w świąteczną gwiazdkę. W głowie wciąż miała to jedno życzenie. Nagle oślepiły ją reflektory samochodu. Ktoś przyjechał. Po chwili do domu wszedł Grzegorz, a za nim jego żona i synek.