Docenisz dopiero, kiedy stracisz

Mój syn ma już 27 lat, ale długo nie spieszyło mu się do dorosłego życia. Często znikał ze swoim towarzystwem na całe dnie. Nie akceptowałam jego znajomych, ale niestety, nie słuchał mojej opinii. Kiedyś przyprowadził do domu swoją dziewczynę, Mariolę, żeby u nas zamieszkała. Jak obiecywał syn, tylko na rok, zanim wynajmą własne mieszkanie. Później okazało się, że Mariola jest w ciąży. Dlatego postanowili jak najszybciej się pobrać.

Urodziło im się dziecko. Chłopczyk, dali mu na imię Alan. Ale jakoś nie zamierzali się wyprowadzać. Oczywiście trudno było mi utrzymać nie tylko siebie, ale teraz całą naszą czwórkę.

Wnuka widywałam rzadko, a i to tylko wtedy, kiedy spał, bo cały czas byłam w pracy.

Bez względu na to, jak bardzo się starałam, mój syn i synowa wciąż byli niezadowoleni. Brakowało im a to pieniędzy, a to mojej uwagi i opieki. Wracałam z pracy zmęczona, a jeszcze musiałam posprzątać i ugotować obiad. Nie mogłam już tego znieść. Postawiłam syna przed faktem, że mają poszukać pracy i mieszkania.

Syn prawie się do mnie nie odzywał. Byli na mnie obrażeni, ale zaczęli się przygotowywać do przeprowadzki.

Często zastanawiam się, czy dobrze zrobiłam, ale nie robię się przecież coraz młodsza i ciężko mi tak dużo pracować. Wszystko docenia się najbardziej, kiedy to się straci. Może teraz dzieci docenią wszystkie moje starania.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *