To oczywiste, że ślub młodszego syna teściowie zorganizowali całkowicie na swój koszt, ale niespodzianką okazało się dla nas coś innego

Rodzice mojego męża, jeżeli mieli wybierać między nim a jego młodszym bratem, to zawsze wybierali tego drugiego. Kiedy mój Krzysiek nie dostał się na wymarzoną państwową uczelnię, to musiał iść do pracy i zarabiać na prywatne studia, a kiedy młodszy Maciek się nie dostał, to rodzice jakoś znaleźli pieniądze na opłacenie czesnego. Jak Krzysiek chciał kupić samochód, to rodziców to nie obchodziło i mówili, że jak chce, to niech zarobi, w niczym nie będą mu pomagać. Ale kiedy Maciek skończył studia, to zagraniczny samochód w jakiś „fantastyczny” sposób znalazł się jako prezent dla niego.

Kiedy się pobraliśmy, teściowie dali nam lodówkę. I ani grosza na organizację wesela, Krzysiek sam za wszystko zapłacił. No, jeszcze moi rodzice trochę pomogli.

A trzy lata temu Maciek uszczęśliwił wszystkich wiadomością, że się żeni. W tym momencie teściowa, która przez ostatnie dziesięć lat ciągle płakała, że ​​jej zdrowie szwankuje, że nogi ją bolą, że w ogóle chyba nie zostało jej wiele lat życia, cudownie „ozdrowiała”, z werwą wróciła do życia i wyjechała za granicę do pracy zarobić na wesele syna.

To oczywiste, że ślub młodszego syna teściowie zorganizowali całkowicie na swój koszt, ale niespodzianką okazało się dla nas coś innego. Gdy przyszła kolej na życzenia ze strony rodziców pana młodego, oni uroczyście wręczyli młodszemu synowi i synowej… klucze od mieszkania!

Spojrzeliśmy z mężem po sobie. Nie, nie potrzebujemy mieszkania, z tym pomogli nam moi rodzice. Ale było mi niesamowicie żal Krzyśka, bo różnicę w podejściu do synów widać gołym okiem. Starałam się jakoś uspokoić męża. Niech teściowie robią co chcą. Oni się nami nie interesują, to my też nie będziemy interesować się nimi.

Ale dwa miesiące temu Maciek i jego żona postanowili wyjechać zarobkowo do Niemiec, a mieszkanie wynajęli. Wtedy teściowa znowu podupadła na zdrowiu, tym razem naprawdę. Teraz dzwoni do nas.

– A może ty, Krzysiu, wziąłbyś nas z tatą do siebie na zimę? – pyta przez telefon. – Maciuś jest tak daleko…

– Nie szkodzi, – mówi mój mąż, – dajcie mu jeszcze trochę pieniędzy, to może przyjedzie.

Krzysiek odłożył słuchawkę. Przytuliłam go. Uważam, że postąpił słusznie, a rodzice dostali to, na co zasłużyli.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *