Jarek nie zawsze umiał znaleźć wspólny język z rodzicami Kariny. Mimo tego, że kiedyś teściowie przyjęli go, młodego chłopaka, do swojego domu i dali mu wszystko, czego potrzebował, pomogli mu zbudować własny dom, to zięć ciągle był z czegoś niezadowolony. Uważał na przykład, że teściowa odwiedza ich zbyt często. Nawet nie przyszło mu do głowy, że starsza kobieta odkłada wszystkie swoje sprawy, żeby pobiec u nich ugotować i posprzątać, w ten sposób pomagając córce, która dużo czasu spędza w pracy. Nie sądził, że pieniądze, które teściowie dają jego żonie, odkładają ze swoich niskich emerytur, które im samym nie wystarczają na wszystko.
Niedawno teściowi przytrafiło się nieszczęście. Podczas naprawy dachu upadł i złamał nogę. Rodzice Kariny nie mieli żadnych oszczędności, bo wszystkie odłożone wcześniej pieniądze przekazali swoim dzieciom na narodziny wnuka. Wtedy Jarek sucho podziękował teściom i niedbale rzucił kopertę, nawet nie zdając sobie sprawy, jak duża to jest suma dla dwojga emerytów. A teraz, kiedy ojciec Kariny tak bardzo potrzebował pieniędzy, nie miał ich.
– Kochanie, – powiedziała któregoś wieczoru Karina, – mamy pewną rezerwę – dajmy trochę tacie na leczenie, dobrze?
– Co?! — krzyknął Jarek. – Czy my wyglądamy na milionerów? Czy pieniądze spadają nam z nieba?! Dobrze wiesz, że te pieniądze odkładamy na samochód, chcesz cały czas wszędzie chodzić na piechotę? Matka Teresa się znalazła!
– Skoro tak… – powiedziała cicho Karina i wyszła z pokoju ocierając łzy.
Jarek siedział i myślał. Patrzył przez okno, jak jego teściowa wiesza starą pościel. Nie ma pralki automatycznej, więc starsza pani ma z tym dużo pracy. Jarek zabronił im przychodzić do nich i robić pranie, bo to „zużywa za dużo prądu”. Zupełnie jakby zapomniał, jak kiedyś mieszkał w ich domu, podczas gdy teść pomagał mu budować własny. Rodzice Kariny pozwolili im wybudować się na swoim podwórku i kiedyś zainwestowali wszystkie oszczędności w ich dom. A ile lat karmili dzieci na własny koszt. Teraz potrzebują pomocy, a on, egoista, żałuje pieniędzy ludziom, którzy kiedyś tak bardzo im pomogli.
W tym momencie do Jarka dotarło, co zrobił. Ocierając łzy, pobiegł do teściowej, trzymając w dłoniach oszczędności, które odkładał na samochód.
– No co ty, synku, – teściowa miała łzy w oczach, – to za dużo. Nie wiem, czy kiedykolwiek uda nam się aż tyle oddać.
– Nie musicie tego oddawać, mamo, – powiedział Jarek, przytulając teściową po raz pierwszy od kilku lat, – to z głębi serca.