Historia Piotrusia jest dowodem na to, że telewizja ma wielką moc. Pod koniec lutego w TVN24 pojawił się przejmujący reportaż o niespełna rocznym chłopcu, który pilnie potrzebował rodziny zastępczej. Niedługo później do Fundacji Gajusz prowadzącej ośrodek preadopcyjny zgłosiło się małżeństwo z Płocka. Co wydarzyło się później? Zobacz materiał Dzień Dobry TVN.
Wzruszająca historia Piotrusia z niepełnosprawnością
Dorota Pracz-Jończyk dokładnie pamięta ten dzień, kiedy po raz pierwszy dowiedziała się o Piotrusiu.
– Siedziałam sobie w sobotę sama w domu, włączyłam telewizję i zobaczyłam piękne oczy. Nawet nie słyszałam całego reportażu, tylko było kilka zdań, że poszukują domu tymczasowego dla chłopczyka, którego właśnie widzę – wspominała mama zastępcza Piotrusia. – Jak spojrzałam na niego, to był taki impuls. Inaczej nie potrafię tego wytłumaczyć – dodała Dorota.
Chłopczyk miał zaledwie trzy miesiące, gdy trafił do Interwencyjnego Ośrodka Preadopcyjnego “Tuli-Luli” Fundacji Gajusz. Opiekunki robiły wszystko, by stworzyć mu choć namiastkę prawdziwego domu, którego nigdy nie miał.
– Specjaliści stwierdzili, że Piotruś ma zaburzenia neurologiczne. Z doświadczenia wiemy, że gdy dziecko jest chore, to właściwie szanse na adopcję są żadne. I tutaj potrzebna jest rodzina zastępcza – przyznała Aleksandra Marciniak z Fundacji Gajusz.
Dorota Pracz-Jończyk zapragnęła zostać mamą zastępczą dla Piotrusia. Jak na ten pomysł zareagował jej mąż?
– Wszedłem do domu i żona mówi: “No cześć, będziemy mieli dziecko” – wspominał Krzysztof Jończyk-Pracz w Dzień Dobry TVN. – Ja mówię: “Jak to dziecko? O czym ty mówisz?”. W pierwszym momencie wpadłem w panikę. To życie się poukładało na tyle spokojnie, że można już coś planować, a tu nagle taka niespodzianka – dodał.
Małżonkowie pojechali do Łodzi, gdzie przebywał Piotruś. – Porozmawialiśmy z panią psycholog i powiedziano nam, że możemy poznać Piotrusia. A mnie wryło. To był najcudowniejszy moment w moim życiu. Moje ciało tak bardzo pragnęło go przytulić. Od pierwszej chwili, kiedy go zobaczyłam, czułam, że muszę go mieć w sercu – podkreśliła Dorota.
– To jest taki dzieciak, który daje miłość za miłość. Tak jakby wiedział, co go w życiu spotkało i potrafi to oddać. Potrafi oddać to, że ktoś go przytula, całuje. On to robi razy trzy, razy cztery – stwierdził Krzysztof.
Nowa rodzina Piotrusia
Piotruś zmaga się z chorobą neurologiczną, więc potrzebuje specjalnej opieki i wsparcia terapeutycznego. Dorota i Krzysztof nie przestraszyli się tego. Postanowili podjąć wyzwanie, ponieważ bardzo pokochali chłopca.
– Wiedziałam, że dzieci z różnymi wadami są bardziej wymagające. Podstawowym problemem jest tak naprawdę brakująca część mózgu. Brakuje mu ciała modzelowatego. Bardzo mocno wykazuje się u niego FAS. Ma słabe napięcie mięśniowe, z którym musimy pracować. Oboje z mężem jesteśmy zadaniowcami, tak że dla nas to nie jest kwestia “czy”, tylko kwestia “jak” – tłumaczyła bohaterka reportażu Dzień Dobry TVN.
Maluszek znalazł nowy dom, kochającą rodzinę zastępczą i z dnia na dzień robi coraz większe postępy w rozwoju.
– Znam jego książkę medyczną, ale nie biorę tego do serca, do głowy. Lekarze twierdzili, że nie będzie chodził, a on świetnie chodzi. Miał nie mówić, a on świetnie mówi. Jest normalnym chłopakiem w mojej ocenie. Papier mówi co innego, a moje serce co innego – wyznał tata zastępczy.
– Piotruś mówi do nas mamo i tato. Wyraziliśmy z mężem wolę adopcji i chcemy być rodziną prawdziwą. To dziecko sprawiło, że mój świat się odwrócił totalnie do góry nogami, ale również sprawiło, że ja staję się lepszym człowiekiem – podsumowała Dorota Pracz-Jończyk.