Od ponad 20 lat mieszkamy w jednopokojowym mieszkaniu. Kiedy pobraliśmy się z Hanią, moi rodzice dali nam kawalerkę w prezencie ślubnym. Dobrze nam się mieszkało we dwoje w jednym pokoju, ale później urodziła się nasza córka. Dopóki dziecko jest małe, wygodniej jest się nim opiekować, kiedy jest tuż obok. Ale nasza córka dorastała z nami w tym samym pokoju, a kiedy była już uczennicą, nastolatką, dorosłą dziewczyną, to nie było nam już zbyt wygodnie.
Teraz moja córka jest mężatką. Czasami myślę, że tylko marzyła o tym, żeby wyprowadzić się z naszej klitki. Przez całe życie prosiłem Hanię, żebyśmy sprzedali działkę na wsi i kupili większe mieszkanie. Na działce stoi niewielki dom ze wszystkimi wygodami, jest duży ogród. Pieniądze ze sprzedaży działki i kawalerki wystarczyłyby, żeby kupić dwupokojowe mieszkanie.
Moja żona jest temu kategorycznie przeciwna. Uważa, że na działce da się spokojnie mieszkać. Tylko, że jakoś zawsze wytrzymujemy na wsi najwyżej tydzień, a potem uciekamy do miasta. Po co to utrzymywać, owoce i warzywa możemy kupić w sklepie. Tracimy więcej pieniędzy na benzynę i masę czasu na pracę w tym ogrodzie.
Zapytałem po raz kolejny: „Po co ci ta działka? Przez 18 lat mieszkaliśmy z córką w jednym pokoju! A gdybyśmy kupili dwupokojowe, to może Ala nie uciekłaby od nas w małżeństwo”.
„Jakoś tylko ty czujesz się z nami niekomfortowo, a rodzina powinna być zawsze ze sobą blisko. Żyło nam się dobrze, byliśmy szczęśliwi. A działka jest potrzebna, bo ja tak lubię domowe przetwory. Uwielbiam pracować w ogrodzie,” – odpowiedziała żona.
Nie protestowałem, bo to i tak nic by nie dało. Nawet nie wiem, jak jej wytłumaczyć, że wszystkim w takiej ciasnocie jest niekomfortowo, każdy potrzebuje osobistej przestrzeni. Myślę, że żona traktuje słowa „być ze sobą blisko” zbyt dosłownie.
Mogę sobie tylko wyobrazić, jak nasza córka urodzi naszego wnuka i będzie chciała zostawić go na kilka dni u dziadków, też mu nie będzie wygodnie z nami w jednym pokoju. Ale Hania mnie nie słucha, mówi, że wcześniej nie widziała sensu, żeby cokolwiek zmieniać, a teraz, kiedy zostaliśmy sami, tym bardziej.
Ala przyjechała kiedyś do nas i zapytała, czy może przenocować. Czułem, że coś się stało. Córka była zdenerwowana i wydawało mi się, że stara się nie pokazywać lewej strony twarzy. Przyjrzałem się uważnie i zauważyłem siniaka. Ala próbowała to ukryć pod grubą warstwą makijażu.
– Ala, czy twój mąż cię bije? – zapytałem. W odpowiedzi córka zalała się łzami. Okazało się, że od dawna znosiła przemoc, bo nie miała dokąd pójść. Niezręcznie jest jej mieszkać z rodzicami w jednym pokoju i ja ją rozumiem.
Zabroniłem mojej córce wracać do męża-tyrana. Prawie przez całą noc rozmawiałem z Hanią w kuchni. Postanowiliśmy nie sprzedawać działki, tylko zrobić remont, zainstalować oświetlenie i tam zamieszkać, a córkę zostawić tutaj, w kawalerce. Nie chcę już, żeby moje dziecko szukało męża z mieszkaniem. Niech zamieszka na swoim i wybiera sercem.