Mam 35 lat. Pracuję w organizacji budżetowej i zarabiam średnią pensję krajową. Wcześniej mieszkałem razem z mamą, i część mojej wypłaty oddawałem jej. Jedynym dochodem mojej mamy jest emerytura niewiele większa od minimalnej.
Pozostawioną dla siebie część wypłaty, wykorzystywałem na własne potrzeby. Chodziłem na siłownię, spotykałem się z dziewczynami, czasami robiłem dodatkowe zakupy do domu. Pół roku temu ożeniłem się. Wzięliśmy tylko ślub cywilny. Przeprowadziłem się do żony, która mieszkała w mieszkaniu, pozostawionym przez jej pierwszego męża. Mieszkamy we troje- ja, żona i jej córka (siedmioletnia Lena). Żona zarabia nieco więcej niż ja, ale niewiele. Staramy się w domu oszczędzać, zatem nie stać mnie aby chodzić na siłownię. Przed ślubem nie rozmawialiśmy o kwestiach finansowych. Teraz wiem, że to był błąd.
Wiedziałem, że mama bez pomocy finansowej z mojej strony nie poradzi sobie. Mieliśmy trzypokojowe mieszkanie, a opłaty do spółdzielni mieszkaniowej pokrywały większą część jej emerytury. Nie łatwo było wyłożyć 4000 tysiące miesięcznie. To było ponad 100 złotych dziennie.
Dopóki byłem zameldowany w mieszkaniu, opłaty nie mogły zostać zmniejszone, a przemeldować się gdzieś indziej nie miałem możliwości- czułbym się źle prosząc żonę o zameldowanie, kiedy sama tego nie proponowała. Po dwóch miesiącach mieszkania razem z żoną, postanowiłem się upewnić, że moja mama daje sobie radę. Trochę mnie to poruszyło, więc od tamtej pory co miesiąc daję jej około 3000 złotych aby miała za co opłacić mieszkanie.
W związku z tym, pojawiły się problemy w małżeństwie. Taki układ, wydawał się żonie nie do zaakceptowania. Niebawem zaczęła robić wyrzuty, że zarabiam zbyt mało, że nie możemy pozwolić sobie na wiele rzeczy, niebawem dziecko miało pójść do pierwszej klasy, co wiązało się z dodatkowymi kosztami, nie mogliśmy pozwolić sobie wyjechać na wakacje. Pewnego dnia, teściowa przeprowadziła ze mną rozmowę, mówiąc, że mam już własną rodzinę- żonę i córkę, a nie tylko mamę. Zaproponowała, że moglibyśmy znaleźć mamie pracę dorywczą.
Szukałem pracy dorywczej dla siebie, jednak bezskutecznie. Każdy dzień stawał się nie do zniesienia. Czasami żałowałem, że postanowiłem się ożenić. Wcześniej moje życie było łatwiejsze i bardziej przyjemne. Wiedziałem, że jeśli uda rozwiązać się problem finansowy, inne problemy również nieco zbladną.
Ale co zrobić teraz? Posłuchać teściowej? Przestać dawać pieniądze mamie? Zwrócić uwagę żonie, że na jej córkę również wydaję pieniądze, i to nie małe? To byłoby już zbyt nieprzyjemne.