Teraz dowiedziała się o tym starsza córka, znów w rodzinie zaczęły pojawiać się konflikty. Córka Marii dała jasno do zrozumienia „albo dostaję taką samą kwotę, albo nie chcę Cię znać”.
Pracuję we Włoszech od ponad 15 lat, oczywiście, chcę wrócić do Polski, ale wiem, że w tym momencie nikt inny nie jest w stanie pomóc moim dzieciom. Zostałam wdową, gdy moja najmłodsza córka miała 10 lat. Jakoś trzeba było podnieść się na nogi. Wyjechałam do pracy w czasie, kiedy moja mama była jeszcze zdrowa, i w pełni sił, mogła zająć się dziećmi pod moją nieobecność. Nawiasem mówiąc, mam trójkę dzieci, najstarszy syn Andrzej, który ma 35 lat, córkę 28 lat, i kolejną, najmłodszą, która ma 20 lat. Wszystkie dzieci mają już swoje rodziny, nawet najmłodsza córka niedawno wyszła za mąż.
Pewnego wieczoru skończyłam pracę szybciej, i postanowiłam pooglądać coś w telewizorze, wtedy zadzwoniła do mnie starsza córka, i bez przywitania, czy pytania jak się czuję, zaczęła od zdania:
– Dlaczego podarowałaś Andrzejowi i jego żonie pieniądze na samochód? Przecież dobrze wiesz, że już ich nie odzyskasz! Ledwo zdążył się wyprowadzić, a ty znów robisz sobie przez niego problemy! Mamo, jak mogłaś?!
Tak, rzeczywiście dałam synowi kilka tysięcy euro na nowy samochód, ponieważ chcę pomagać swoim dzieciom. Jego żona ma własną firmę, więc chciałam, żeby on też zainwestował w coś, co przyda się ich rodzinie, nie mógł sam zarobić na samochód, ponieważ wkłada dużo pieniędzy w swoją pracę. Nie sądziłam, że kilka tysięcy euro może tak wpłynąć na relacje z rodziną. Dla wszystkich dzieci staram się robić jak najlepiej. Starsza córka mieszka w moim domu, w którym są dwa piętra. Wszystko pomogłam wyremontować. Młodszej kupiłam mieszkanie. Przyszła kolej, gdzie musiałam pomóc i synowi.
Nie rozumiałam, dlaczego córka tak zareagowała na całą sytuację, generalnie mój syn dostał ode mnie najmniej z wszystkich dzieci. Wystarczy, że ma on już pecha z tym na jaką kobietę trafił, stara się zapewnić wszystko dla niej i dzieci, a ta cały czas wymaga coraz to więcej i więcej. Oczywiście, moja córka z pewnością tego nie rozumie, ponieważ twierdzi, że mężczyzna powinien sam zarabiać pieniądze. Ja jako matka nie mogę jednemu dać wszystkiego co mam, a drugiego zostawić z niczym. Gdy przekazałam synowi 8 tysięcy euro, podziękował, i powiedział, że wszystko zwróci, gdy tylko jego firma będzie miała większe zyski. Pocieszyło mnie to, ponieważ wiem, że jest on uczciwy i przyzwoity, zawsze pomoże mi, gdy będę potrzebowała pomocy.
Córki zaczęły wydzwaniać do mnie na zmianę, skarżąc się na to jak bardzo je skrzywdziłam. Ostatnie zdanie starszej córki strasznie mnie zabolało „albo dajesz nam taką samą kwotę, albo nie chcemy Cię znać”, jak tak można? Nawet nie mam teraz skąd wziąć takiej sumy.
Wszyscy pokłóciliśmy się o pieniądze, co mam zrobić? Córki ze mną nie rozmawiają, a syn jest cały czas zapracowany…