Doprosić się o coś mojego męża- Sebastiana to wielka sztuka. Ciągle ma jakieś problemy: to w pracy, to w rodzinie, to jeszcze gdzieś indziej. Ostatnio w kuchni z zlewu pojawił się bardzo nieprzyjemny zapach. Wielokrotnie prosiłam Sebastiana, aby odkręcił rury i zobaczył, co się dzieje. Może powinniśmy je wyczyścić. Ale wciąż nie mogłam liczyć na jego pomoc. Głupotą jest dzwonienie do hydraulika, jeśli jego małżonek świetnie daje sobie radę w tej kwestii.
Przez około miesiąc męczyłam męża aby zajrzał do rur. W końcu udało się, Sebastian postanowił się tym zająć. Z rury wysypało się mnóstwo śmieci, pośród których widniało coś błyszczącego. Podeszłam bliżej i zobaczyłam zaokrąglony kształt. Spośród śmieci wyjęłam złoty pierścionek z czerwonym kamieniem. Byłam zdziwiona, ponieważ ani ja, ani moje koleżanki, ani moja mama nie nosimy pierścionków. Kiedy zapytałam małżonka, ten potrząsną głową i wyszedł.
Poszłam do łazienki, aby umyć nieco pierścionek. Kiedy wrócił mu blask, nie mogłam przestać się zastanawiać do kogo mógłby on należeć.
W końcu zaczęłam łączyć fakty. Jakiś czas temu, pojechaliśmy z małżonkiem i jego znajomymi na piknik. Gdy mężczyźni zajmowali się grillem, kobiety przygotowywały sałatki i również były pogrążone w plotkach. Tamara, żona przyjaciela męża, chwaliła się nowym manicure. Na je dłoni był ten pierścionek.
W tej chwili zrozumiałam wszystko. Poszłam do pokoju i bez owijania w bawełnę, zapytałam męża:
–Zdradzałeś mnie z Tamarą?
-I co z tego?
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Spakowałam swoje rzeczy i opuściłam jego mieszkanie. Gdybym nie znalazła tego pierścionka, nigdy nie dowiedziałabym się prawdy. A ja głupia myślałam, że spędza nadgodziny w pracy i ma stałe podróże służbowe. W końcu zaczęłam obwiniać samą siebie. Może to ja byłam winna jego zachowaniu…