Od pierwszego spotkania mama nie polubiła Marcina. Była zniesmaczona różnicą wieku pomiędzy nami, a była ona znaczna, ponieważ wynosiła 25 lat. Nasi goście weselni również byli nieco zdziwieni widząc w roli pana młodego nie młodego chłopaka, a dojrzałego mężczyznę. Podczas zabawy, goście ukradkiem kierowali do mnie swoje osądzające poglądy. Mojej mamie również podczas wesela nie dopisywał humor, ponieważ bała się naszej różnicy wieku. Ja jednak nie żałuję, że postanowiłam wyjść za Marcina. W końcu każdy ma swój los. Jestem teraz w związku małżeńskim od 8 lat. Nie mogę powiedzieć, że jestem nieszczęśliwa. To był mój świadomy wybór i okazał się być udany.
Kiedy braliśmy ślub, byłam na ostatnim roku studiów na Uniwersytecie Medycznym. Miałam 23 lata, a Marcin 48. Był starszy nawet od mojej mamy. Opiekował się mną, wspierał mnie i troszczył się o mnie jak nikt inny. Postanowiłam przyjąć oświadczyny, pomimo dzielącej nas różnicy. Oczywiście długo się zastanawiałam jak dalej będzie to wyglądać. Moja matka i ja mieszkałyśmy same. Ojciec zostawił nas kiedy miałam niespełna rok. Mama nigdy nie wyszła za mąż po raz drugi. Wszystkim zajmowała się sama. Finansowo nigdy nie byłyśmy ani zbyt bogate, ani zbyt biedne.
Niedawno brat mojej mamy poważnie zachorował. Mama postanowiła sprzedać mieszkanie, ażeby zebrać pieniądze potrzebne na leczenie. Brat wyzdrowiał, a my zostałyśmy nie dość, że bez gorsza, to i bez mieszkania. Wszystko to bardzo nas martwiło. W tym czasie w moim życiu pojawił się Marcin, który był właścicielem własnej firmy, przy czym dość zamożnym człowiekiem. Wówczas był gotów rozwiązać moje wszelkie problemy, przy czym nie oczekiwał niczego w zamian. Zgodziłam się na jego propozycję.
Uwierzcie, lepiej żyć w dostatku. Jak tylko się pobraliśmy, Marcin kupił mamie małą kawalerkę w centrum miasta i co miesiąc wysyła jej pieniądze na utrzymanie. Jestem spokojna i los mój i mamy. Przez te lata nigdy nie robił mi wyrzutów ile dobrego dla nas zrobił. Ja staram się w zamian być dobrą żoną. Dom zawsze jest posprzątany, czeka na niego ciepły obiad, a z teściową również dogadujemy się dobrze. Urodziłam mu dwoje dzieci- syna i córkę.
Każdego roku całą rodziną wyjeżdżamy na wakacje. W tym roku Marcin podarował mi samochód. Czuję się naprawdę szczęśliwa. Oczywiście, zdarzają się gorsze chwile. Czasami kiedy idziemy na zakupy jesteśmy spostrzegani jako ojciec i córka. Moje koleżanki żartobliwie pytają: jak tam Twój tata? Pozwoli Ci pójść na spacer? Marcin jest o mnie jednak bardzo zazdrosny, dlatego spotkania z przyjaciółkami są dla mnie rzadkością. Poza tym, wszystko jest w jak najlepszym porządku.