Czuję, że prawdopodobnie moja historia nie będzie nowością, ale nadal chcę usłyszeć praktyczne porady w moim przypadku i uzyskać wsparcie. W końcu nawet moi rodzice uważają, że się mylę.
I wcale nie będą mnie wspierać w tej sytuacji. Jestem mężatką od 8 lat. Jak każda kobieta, marzyłam o szczęśliwej i dobrej rodzinie. Rozumiem, jaką rolę przypisano żonie. Przez cały czas starałam się wspierać męża. Gdy Andrzej zarabiał pieniądze, zajmowałam się domem, starałam się, aby było w nim przytulnie i czysto, ale nie chciałem zmienić się w bezpłatną pokojówkę. Przede wszystkim jestem kobietą i chcę, aby mój mąż mnie kochał, troszczył się o mnie, a nie tylko cieszył się moją życzliwością.
Mamy dwoje dzieci. Praktycznie przez całe nasze życie małżeńskie byłam na urlopie macierzyńskim. Zajmowałam się wychowywaniem dzieci, gotowałam i utrzymywałam dom w porządku. Ale urlop się skończył i znalazłam pracę. Teraz obserwuję prawdziwy stosunek męża i dzieci do mnie. Poza mną nikt nie robi nic w domu. Okej, jeszcze młodszy syn, ma tylko 5 lat, więc nie mam do niego pretensji, jest jeszcze bardzo małym dzieckiem. Ale bierze przykład od taty i starszej siostry. Córka nigdy nawet nie umyje kubka po sobie. A kiedy zwracam jej uwagę, odpowiada, że to mój obowiązek, ponieważ jestem matką i gospodynią w domu.
Nie jest to dla mnie zaskoczenie, ponieważ tak uważa mój mąż. Nie chce mi w niczym pomagać, w końcu męczy się w pracy. A fakt, że przychodzę z pracy i zaczynam gotować jedzenie i sprzątać bałagan, uważa za dość oczywisty, ale jestem tak samo zmęczona jak i on. Nie chcę zostać kurą domową. Chcę też samorealizować się i robić to, co kocham, poświęcić czas samej sobie, ponieważ jestem także kobietą, chcę dobrze wyglądać, pięknie się ubierać.
Wiele razy rozmawialiśmy z nim na ten temat, sto razy prosiłam Andrzeja o ponowne rozważenie moich poglądów. On ma jedną odpowiedź – kobieta powinna opiekować się mężem i dziećmi. I tak, po tym, jak po powrocie z pracy zasnęłam ze zmęczenia, mąż obudził mnie, abym podgrzała obiad. Nawet dziecko jest w stanie to zrobić. Nie wytrzymałam i zostawiając dzieci z mężem pojechałam do rodziców. Chciałam, żeby poczuł na sobie wszystkie moje trudności.
Myślałam, że to mu pomoże. Ale nie stało się tak. Przyjechałam do moich rodziców z nadzieją, że okażą mi wsparcie, ponieważ są dla mnie bliskimi ludźmi, mogą zrozumieć trudną sytuację, która rozwinęła się w ich córce. A moja mama powiedziała, że nie będą się wtrącać. Jej zdaniem mój mąż ma rację, a ja swoimi występkami mogę tylko zniszczyć moje małżeństwo. Po spędzeniu nocy z rodzicami pojechałam do brata. Ale tutaj też nie mogę długo zostać. Jeśli wrócę do domu, wyjdę na głupią i wszyscy będą się śmiać, moje życie nie zmieni się na lepsze.
A moja rodzina będzie nadal postrzegać mnie jako służącą. Co mam teraz zrobić? Jak udowodnić mężowi, że jestem przede wszystkim kobietą, a nie służącą dla niego i dzieci? Chcę żyć w spokoju i harmonii. Jak mam to zmienić?