Nawet nie wiem, co robić. Pół roku temu syn rozwiódł się, więc była synowa nie pozwala mi teraz rozmawiać z wnukami, ale nie przestałem być z powodu ich rozwodu babcią dla dzieci. Nie są mi obce. Wcześniej często do nich przychodziłam, zabierałam dzieci do teatrów, jeździłam do parku na przejażdżki, zwłaszcza gdy dwa lata temu urodził się ich najmłodszy syn.
A teraz nie mogę do nich przychodzić, nie mogę się z nimi spotkać. Starsza wnuczka wciąż mnie pamięta, a młodszy wnuk już mnie zapomniał! Na ulicy mnie spotka – nie rozpozna swojej babci. Teraz mają inną babcię, a mnie to tak boli, że nie mogę tego wyrazić w słowach.
To nie moja wina że się rozwiedli, synowa obraziła się na mnie z powodu mieszkania. Po ślubie mieszkali w dwupokojowym mieszkaniu, które dostałam od mojej matki. Ale potem Arek, mój syn, poznał swoją nową żonę i zamieszkał z nią. Ta miała własne mieszkanie. A jego poprzednia żona, Krystyna, została w moim mieszkaniu z dziećmi. Rozwód został sformalizowany, minął miesiąc, kolejny, patrzę – nie myśli o przeprowadzce.
Już się martwiłam, zaczęłam jej dogadywać, mówię, co myślisz dalej, jak z pracą? jak z mieszkaniem? Jak będziesz się przeprowadzać z mężem pomożemy Ci w transporcie rzeczy. Krystyna była bardzo zaskoczona – dlaczego miałaby to zrobić? A potem szczerze wyznała, że nigdzie się nie wybiera.
Pochodzi z małego miasteczka 40 kilometrów od nas, jej rodzice zostali tam w swoim dwupokojowym mieszkaniu. Teraz będzie musiała zmienić córce szkołę, rozumiem synową, ale to nie są moje problemy.
Powiedziałam jej, że nie ma nic wspólnego z mieszkaniem, które należy do mnie, więc musi się wyprowadzić. I dałam jej cały miesiąc, aby mogła uporządkować swoje sprawy. A ona obraziła się na mnie.
Liczyła na to, że będzie mieszkać u nas, ale nie jest sierotą! Ma rodziców, którzy przez dziewięć lat nie zainwestowali ani grosza w swoją córkę, niech teraz pomagają.
Po tym wszystkim, dlaczego miałbym obcym ludziom mieszkania na lewo i prawo rozdawać. Jednym słowem, zabraliśmy ją i przetransportowaliśmy do rodziców, oczywiście z dziećmi. I to wszystko! Od tego czasu umieściła nas na czarnej liście, ani do niej, ani do wnuczki nie mogę się dodzwonić.
Po przeprowadzce synowej w moim mieszkaniu zaczęłam robić remont, planuję je wynająć, przynajmniej jakiś dodatek do emerytury będzie. Nikogo ze swoich tam już nie wpuszczę, wystarczy! Teraz za moją życzliwość synowa jest na mnie obrażona…
Bardzo tęsknię za wnukami. Syn też nic nie wie, rozmawia z nim tylko o alimentach! Tak, nie, dziękuję, otrzymałam – to wszystko. Nic nie mówi, o dzieciach dowiadujemy się od znajomych, co i jak. A ja przywiązałam się do dzieci, zawsze pomagałam najlepiej jak potrafiłam. A teraz, stałam się niepotrzebna.